W 10. rocznicę śmierci
10
30 listopada – 14 grudnia 2009 * Kurier Galicyjski
święty rozdział Jego życia. Zawsze
dobroczyŃca
dążył ku temu. W życiu i zachowaniu
Jego było to namacalne i odczuwalne.
sTANisŁAWA NoWosAD
Gdy spełniło się to Jego marzenie
Doktor Mosing, Pan Doktor, Nasz
i został kapłanem, było to jeszcze
Doktor (jak nazywano Go w najbliż-
ne w powojennej pożodze, dotknięte
bardziej odczuwalne. Obecni dokoła
szych kręgach) – słowa te wymawiano
wszelkiego rodzaju klęskami – dr Mo-
dziwili się, nie rozumiejąc, w jakim
z najgłębszą czcią i miłością. Wielki
sing podnosił na duchu, radził, poma-
wymiarze On żyje. Kapłaństwo Jego
Człowiek, wielki filantrop niesłycha-
gał, leczył, ratował. Dla niego przecież
było otoczone wielką tajemnicą – tyl-
nie wielkiej rzeszy dzieci, młodzieży,
zrezygnował z obiecującej wielkiej ka-
ko dla najbardziej zaufanych, a tajem-
ludzi różnego wieku – wielu pokoleń.
riery i pomyślności w Kraju, gdzie Go
nica ta obowiązywała pod grzechem
Był zawsze, trwał, jak żywy posąg spi-
zapraszano. Dobrowolnie pozostał we
ciężkim.
żowy, dostępny, otwarty dla każdego
Lwowie.
Takie to były czasy i – taka Jego
chorego czy potrzebującego - i nie do
Jako kierownik Oddziału był wy-
pozycja? Było kilka zaufanych do-
pomyślenia było, ze kiedyś może być
magający, nawet bardzo wymagający.
mów, gdzie gromadzono się przy
inaczej.
Wymagał bezwzględnego posłuchu,
zasłoniętych oknach, w najgłębszym
Szło się do Niego w każdej po-
zaufania, wielkiej sumienności, rze-
sekrecie. Prowadził tajny Instytut
trzebie – był największym autoryte-
telności, obowiązkowości, uczciwości
Wikariatu pod wezwaniem św. Waw-
tem moralnym, doradcą, rozjemcą
oraz godnej postawy moralnej. Z ta-
rzyńca, gdzie wychowywał, kształcił
opiekunem i powiernikiem w swej
kich ludzi jedynie dobierał sobie kadrę.
młodych łudzi – kandydatów do sta-
niezawodnej mądrości, prawości, do-
Jednocześnie swoich podwładnych
nu kapłańskiego. Były to szczególne
broci i prostocie.
traktował po koleżeńsku, był z nimi w
komplety, biorąc pod uwagę Jego
Odkąd siebie pamiętam, widzę
serdecznej przyjaźni, obejmując ich oj-
wielką erudycję, bogatą osobowość,
Jego monumentalną sylwetkę, oko-
cowską troską, odpowiedzialnością. Był
głęboką religijność i zrozumienie sta-
loną siwizną dużą głowę i dobrotliwe,
ojcem chrzestnym wielu dzieci swoich
nu duchownego. Będąc człowiekiem
przenikające na wskroś spojrzenie.
pracowników (oraz innych), o których
stałej, głębokiej, wewnętrznej modli-
Gdy przychodził, brał mnie na kolana,
zawsze pamiętał w dniu imienin i innych
twy, w sposób szczególny wszczepił
a ja pełna żywej dziecięcej wiary, uf-
dat. A gest miał wspaniały: hojny, szero-
to swoim wychowankom. Wielu do-
ności i miłości do Niego, ośmielałam
ki, staropolski i elegancki.
prowadził do kapłaństwa, zbierając
się ściskać i całować Jego olbrzymią
W dniu św. Mikołaja odwiedzał
bogate, złote żniwo jeszcze za życia.
głowę. Obecni w domu zastygali: „Co
domy, obdarzał dzieci cudownymi książ-
Jego wychowankowie okazali się ka-
robisz? Jak możesz?”... On dobrotliwie
kami (czym była dobra książka polska
płanami nadzwyczaj godnymi. Wśród
się uśmiechał, coś zagadywał i patrzył,
w te czasy), ciekawymi prezentami,
nich – jeden otrzymał sakrę biskupią,
patrzył głęboko w oczy, co napełniało
zawsze coś symbolizującymi, poucza-
inny – z ogromnym poświęceniem, z
i onieśmieleniem, i otuchą.
jącymi. Kiedyś na imieniny przyniósł mi
pieczołowitością i troską najczulszej
Kim był Doktor Mosing? Był le-
małego rzeźbionego w drzewie del-
matki służył Mu w Jego chorobie do
karzem z wykształcenia (ostatnim
fina i powiedział: „Abyś tak, jak delfin,
końca. Męczeństwo, o którym mówił
w wielkiej dynastii Mosingów-leka-
pomagała zawsze ludziom”.
często (chyba o nim marzył) spełniło
rzy), epidemiologiem, doktorem tzw.
Słowa Jego, jak zawsze, każde
się na Nim.
na całe dosłownie obszary potężnego
też i w języku ukraińskim. Biadolił w
wszechnauk medycznych, uczonym-
i wszystkie były drogowskazem i wy-
Dlaczego Instytut św. Wawrzyń-
niegdyś imperium ZSRR. Jeździł jako
ciasnocie swego umysłu, jak można
badaczem, naukowcem. Był asysten-
tycznym na całe życie. Rzeczywiście,
ca? Jakże często i akcentował mę-
naukowiec, badacz, profesor i wszę-
było do tego dopuścić. Ks. Jastrzęb-
tem i najbliższym współpracowni-
miał jakiś dar proroka, czy jasnowi-
czeństwo tego świętego. Cierpienie
dzie tworzył ogniska Bożej Sprawy.
ski pracował w Katedrze, jedynym na
kiem prof. Rudolfa Weigla – uczo-
dza. Wiele rzeczy, które przewidywał,
dra Mosinga można by porównać do
Doktor – sługa Boży! Tak, bowiem
ten czas czynnym kościele, dokąd
nego o światowej sławie, odkrywcy
sprawdziły się, spełniły, znalazły po-
cierpienia naszego Ojca Świętego
całe swe życie służył innym, wszyst-
przychodzili ludzie nie tylko polskiej
szczepionki przeciwko tyfusowi plami-
twierdzenie w życiu. Był to Człowiek
Jana Pawła II. Znali się osobiście z
kim, swoją postawą umiejętnościami,
narodowości. Doktor Mosing powie-
stemu, jego serdecznym przyjacielem
Wielkiego Pokroju i Kapłan o Wielkim
Janem Pawłem II. Nawet łączyło ich
wiedzą, erudycją wielką osobistą kul-
dział: „Bardzo bym chciał sam mieć
i następcą – kierownikiem Oddziału
Charyzmacie.
jakieś fizyczne podobieństwo sylwet-
turą. Według najgłębiej pojętych zasad
taki pogrzeb”. Wystarczyło!
Riketsjologii. Przyczynił się do likwi-
Ilu ludzi przesunęło się dokoła Nie-
ki. To była też szkoła cierpienia. Cały
Ewangelii – w pokorze, bez rozgłosu,
W latach okupacji niemieckiej pra-
dacji duru plamistego na obszarze
go, nikt nie zliczy. Niezliczone rzesze
długi, pięcioletni okres swych cierpień
podług słów: „niech nie wie lewica,
ca, zatrudnienie w Instytucie (Zielona
euro-azjatyckim, w granicach byłego
młodzieży zawdzięczały Mu obrany kie-
z wielką świadomością, miłością i po-
co czyni prawica”. Obejmował miło-
12), na Oddziale dr Mosinga dawało
ZSRR. Był również księdzem (in pek-
runek studiów, ułatwiony życiowy start.
korą ofiarował za Lwowski Kościół, za
ścią wszystkich bez wyjątku, nie tylko
mnóstwu osobom możliwość choć ja-
tore), w ukryciu, zakonspirowany do-
Iluż bowiem uczącym się na studiach
Kościół w Polsce i na świecie. Szczę-
współbraci plemiennych, ale ludzi róż-
kiegoś zarobku, a więc – szansę prze-
skonałe przez długie, ponad 30 lat.
pomagał, zatrudniał w swoim Oddziale,
śliwie doczekał się reaktywowania
nych obrządków, wyznań i narodowo-
trwania. Szczepionka przeciw tyfuso-
Zakres Jego ofiarnej działalności
często sam wykonując ich obowiązki. Ilu
struktur kościelnych w archidiecezji
ści. Dla Niego, Polaka, gorącego pa-
wi, produkowana tam, dzięki bohater-
jako lekarza i duchownego był kolosal-
biednym dzieciom, sierotom, ministran-
naszej. Jak żył w opinii świętości, cał-
trioty nie było „ani Greka, ani Żyda...”
skiej postawie kierownika i dobranej
ny nie tylko we Lwowie, sąsiedzkich
tom pomagał materialnie i duchowo, la-
kowitym oddaniu się Panu Bogu, tak
Pamiętam, jak w 1965 r. na po-
załogi Oddziału, docierała do szpitali,
okolicach, nie tylko na najdalszych
tami, systematycznie. Ilu, ilu, ilu?
zmarł w tej opinii dnia 27 listopada
grzebie ks. Karola Jastrzębskiego,
więzień i gett (nawet warszawskiego).
terenach dawnej Rzeczypospolitej,
Życie kapłańskie dra Mosinga (od
1999 roku, mając prawie (bez 2 mie-
ktoś był bardzo poruszony modłami
Społeczeństwo lwowskie, zagubio-
ob. Wschodniej (Wielkiej) Ukrainy, ale
1961 r.) to osobny, wielki, wspaniały
sięcy) 90 lat.
opowieść o ks. profesorze doktorze mosingu (ojcu pawle)
Tak trudno pisać o kimś nad miarę,
Co był rozjemcą dla spraw
Jako apostoł, lekarz duszy, ciała,
Do Niego wszystkim drogę
Skoczył by spełnić jego każdą
Kto świecił blaskiem przez życie
wszelkiej wagi.
Wszak darmo leczył, lekarstwa
torowałeś,
wolę.
całe.
Zawsze, każdemu on –
rozdawał
Wiedzą, umysłem i sercem
Po pańsku hojny, więc szczodrze
Z kim tyle łączy i odbiega tyle,
Mikołaj święty
Dla społeczności, co tu pozostała.
kroczyłeś
szafował,
Dziesięciolecia przebiegły i chwile.
Roznosił zawsze dary i prezenty
Trudno wyliczyć, ilu ludzi młodych
Oraz cierpienia krzyżem,
Świątynie Pańskie na Wschodzie
Kto trwał, jak posąg, jak legenda
w grudniu.
Jemu zawdzięcza swe starty
co dźwigałeś.
ratował,
żywa,
On chodził od domu do domu,
życiowe,
Adwent się zaczął. Czas powołany
Dbał o ich wystrój, o wyposażenie,
Co łączy dawne i nowe odkrywa
Odwiedzał chorych, wiekowych
Ile powołań skierował dla Boga,
Oczekiwaniem – Ty swe ziemskie
Z ruin podnosił, wskrzeszał
Planety – wzorce odwiecznych
znajomych.
A ilu wskazał ich właściwą drogę.
trwanie
sklepienia.
wartości,
On – dobroczyńca społeczeństwa
Ta wszystkim znana wielka głowa
Tutaj skończywszy, odchodzisz
Tam w konspiracji ścisłej pracował
Nieskazitelności i szlachetności,
tego,
siwa
wezwany
I dusze ludzkie od błędów ratował,
Co poprzez burze dziejów,
Losami dziejów wykoślawionego.
Więcej rozumu czy serca
Na wieczną ucztę, po wiernym
Tam przylgnął sercem,
jak postument,
Dla niego tutaj został dobrowolnie,
mieściła???
czuwaniu!
gdy pracując skrycie
Trwał, trwał, jak żywy posąg,
Zaszczytów w Kraju nie pragnąc
Na jego imię – serce pałało,
I tylko pomnik, co w żywych
Lud ten ukochał ponad własne
jak monument.
po wojnie,
Na myśl, dźwięk o nim
pamięci
życie.
Kim był ów patron dzieciństwa
Zrzekł się kariery, bo on,
na baczność stawało.
Pozostał, przetrwa w przyszłe
Wśród wieli gromów, co w krąg
i domu?
ojciec Paweł
Gdy on postawił jakieś zadanie,
pokolenia,
uderzało,
Kierownik, również kapłan
Miał inne cele, misje,
Nie było przeszkód do pokonania,
Jak znicz wieczysty, co gorze
Jako forteca, jak twierdza
(po kryjomu).
niż w Warszawie.
A prośba była świętym poleceniem,
i świeci
wciąż trwałeś.
Zawsze tak bliski, a niedościgniony
Doktor, profesor uczony tak wielki,
Które spełniałeś z radosnym
O ojcu Pawle świetliste
Swoją sylwetką i duchem, i ciałem
W swym dobrodziejstwie
Jakże nam świecił, ponad wyraz wszelki
natchnieniem.
wspomnienia.
Na Drogę, Prawdę, Życie
nieograniczonym,
Rzeszom pokoleń cierpki los
Więc, każdy chętnie by w ogień
wskazywałeś,
W autorytecie miłości, powagi,
osładzał,
i w wodę
Bo do Chrystusa jedynie dążyłeś,
stanisława Nowosad