img
17
Kurier Galicyjski * 30 listopada – 14 grudnia 2009
no i dwuosobowych pokojach. Osoby
śmy pół hektara ziemniaków. Zebrali-
biały krzyż na dzikich polach
starsze, chore, jak mówił Jan Paweł II
śmy pięć ton. Następnie zawieźliśmy
są skarbem Kościoła i jak najbardziej
część plonów ludziom biednym. Są to
trzeba im pomagać.
małe rzeczy, ale jeżeli te małe rzeczy
Szukamy sponsorów, gdyż, aby
będą się dziać w każdym parafialnym
mARiUsz WAszAk
wybudować taki dom są potrzebne
zespole Caritasu, wówczas będziemy
ogromne fundusze. Jeżeli znajdą się
tworzyli potężną organizację dobro-
Lubię Ukrainę. Bywałem tam nie-
środki na wybudowanie, to na pewno
czynną.
raz i zapewne jeszcze nie raz pojadę.
znajdą się również środki na utrzyma-
- Czego obecnie ksiądz
Wiosną tego roku byłem tam jednak
nie, na prowadzenie tego ośrodka.
najbardziej potrzebuję, oprócz
w „misji specjalnej”. Towarzyszył mi
- Jakie plany ma ksiądz
łaski Bożej i natchnień Ducha
dobry znajomy z Kanady, który na
na najbliższy tydzień, dwa?
Świętego?
tych terenach się urodził; jednak w
- Chcemy, przynajmniej w dwóch,
- Czasu. Czasu, aby pojechać do
wieku kilku miesięcy, po wkroczeniu
lub w trzech parafiach zapoczątkować
kilku parafii, gdzie w niedzielę odby-
armii sowieckiej został wywieziony na
parafialne zespoły Caritasu, zrzesza-
wają się nabożeństwa, aby zachęcić
Sybir, potem, kiedy wychodziła Armia
jące w oddzielnych grupach dzieci,
do czynów miłosierdzia. Każde dzie-
generała Władysława Andersa jego
młodzież i osoby dorosłe. Mam pewne
ło potrzebuje czasu. Kiedy widzi się
rodzinie udało się dać drapaka do
doświadczenie, wyniesione z pracy w
owoce swojej pracy, to dodaje otuchy.
Afryki, a konkretnie do osiedla Kojja
w Ugandzie. Czyli, do tego momentu
przeszedł dokładnie taki sam szlak
głęboki, tak tłusty, że można nim chleb
smarować, a polskije pany potrafiły
go uprawiać i maszyny miały dobre.
Wszystko tu rosło i kwitło. Pięknie
było. O! A tu była świetna, brukowana
droga – prosto do Wiśniowca bliziut-
ko było. Ukraińskie dzieci przybiegały
tu bawić się z polskimi rówieśnikami
– nikt im nie bronił, a przy okazji na
dobry obiad można było się załapać,
a i do domu przynieść śliwek jabłek
czy chleba. A jakie wówczas jarmarki
bywały, co tydzień, w Wiśniowu! Cała
okolica się zjeżdżała! Pan Mikoła nie
mógł się nas nachwalić. Słuchałem
tego zbaraniały – w pobliskich, ukra-
ińskich chutorach stoją skromniutkie
domki, sklecone z byle, czego, o krzy-
wych ścianach i zapadłych dachach.
Kryte zwykle strzechą, blachą, papą,
Minister kultury i sportu Ukrainy Jurij Pawłenko wręcza He-
deskami, a często wszystkim tym na-
lenie Matysik order księżnej olgi iii stopnia
raz. Prawie zawsze bez wody, łazienek,
a nawet prądu. Jednoizbowe lepianki z
ogromniastym piecem w kuchni – jedy-
nym ogrzewaniem w takim „mieszka-
niu”. A tu takie cuda stały! I gdzie one
są? – zapytałem. Okazało się, że jak
przyszła sowieckaja włast (władza ra-
dziecka) i Polacy zostali zesłani w głąb
Rosji, przyjechały spychacze, całą wieś
zburzyły, gruz załadowali na ciężarów-
ki i gdzieś wywieźli. A droga? Drogę też
wywieźli?! Okazuje się, że tak! Jedy-
ną, porządną, utwardzoną drogę za-
ładowali na ciężarówki i wywieźli! Ro-
deszczu? Chyba są odcięci od świata
jak mój śp. Ojciec Henryk Waszak.
zebrali ją ręcznie – przywieźli grupę
i podróżują jeno piechotą. W końcu
Jednak pan Edward z Afryki do Pol-
zeków (więźniów sowieckich łagrów),
dojechaliśmy do Konynca. I co dalej?
ski już nie wrócił i całe życie spędził
która drogę rozebrała. Rewelacja! Za-
Zaczynamy wypytywać miejscowych
w Kanadzie. Nie ma się, co dziwić,
wsze uważałem komunizm za system
chłopów (a właściwie pokołchoźnia-
że na starość postanowił odwiedzić
zbrodniczy i nie znajdowałem dla nie-
nych robotników) o miejsce, w którym
miejsce, w którym się urodził. Towa-
go cienia usprawiedliwienia, ale takie
była polska osada. Nie wiedzą. W
rzyszyłem mu jako tłumacz i człek, na
coś?! To nawet nie system tylko coś
końcu ktoś kieruje nas do swojego
ukraińskich szlakach, bywały.
w rodzaju choroby psychicznej na
brata, który tu mieszka od bardzo
Sprawa nie była tak prosta – z miej-
tle ideologicznym z elementami eks-
dawna albo i dłużej. Okazało się, że
scowości, w której się urodził nie zosta-
tazy bezbożnej religijności. Sam nie
znaleźliśmy właściwego człowieka.
ło nic - tyle wiedzieliśmy. Nazywała się
wiem jak to nazwać. Przecież mogli to
Pan Mikoła (tak mu było na imię) wie-
Wola Korybutowiecka i mieściła w oko-
wszystko z powodzeniem zostawić,
dział gdzie była Wola Korybutowiecka
licach Wiśniowca, rezydencji Jeremiego
a w zasobnych, polskich zagrodach
i dobrze ją pamiętał. Zapakowaliśmy
księcia Wiśniowieckiego (słynnego, a
urządzić kołchoz, albo osadzić miej-
go samochodu i jedziemy. Przez step,
groźnego Jaremy) i miejsca wiecznego
scową biedotę lub nawet czerwonych
bez żadnej, nawet polnej, drogi. Mam
spoczynku jego rodziców. Gdzie jest
notabli. A droga? W czym im prze-
duszę na ramieniu – na szczęście wy-
Wiśniowiec wprawdzie wiem, ale nic
szkadzała? Mogli robić sobie na niej
schnięty czarnoziem jest twardy jak
więcej - przypominam, że mój satelita
pochody pierwszomajowe lub inne
beton i jedzie się dobrze, choć trze-
został wywieziony z tego miejsca jako
czerwone korowody. A szkoła? Mogli
ba przedzierać się przez imponujące
niemowlak i nie pamiętał literalnie nic!
nauczać w niej marksizmu, leninizmu
chwasty – pola leżą odłogiem, nikt ich
i innych schizofrenicznych głupot lub
nie uprawia.
przerobić na katownię NKWD. Nie,
No, to jedziemy!
Helena Matysik
Wreszcie dojeżdżamy. Jest tu
Nie będę opisywał perypetii i łutu
woleli zlikwidować i dalej gnieździć
strumień w dolinie, jakiś zagajnik.
szczęścia, które pozwoliły mi to miej-
się w lepiankach. W sąsiednim Wi-
Dziękuję Panu Bogu za dar, którym
Katedrze Lwowskiej. Zorganizowałem
Miejsce urokliwe. Nasz ukraiński ci-
sce odnaleźć, jednak – udało się. Osa-
śniowcu wysadzili nawet kościół. Za
mnie obdarzył, a jest nim optymizm.
grupę młodzieży, która zaopatrzona
cerone zaczyna opowiadać: o, tu była
da Wola Korybutowiecka znajdowała
Stalina? Ależ skąd! W 1959 roku, a
Pomimo  trudności,  niepowodzeń,
w plakietki informacyjne, zbierała na
szkoła, a tu Dom Polski (rodzaj świe-
się nieopodal dzisiejszej wsi Stary
więc za chruszczowowskiej „odwilży”.
chociaż nieraz staje się przed przy-
lwowskich ulicach pieniądze na le-
tlicy), tu ulica, a tu stały domy i zabu-
Konynec leżącej kilka kilometrów od
Dziś na miejscu, w którym była polska
słowiowym murem, staram się z na-
czenie oparzonego dziecka. Zebrano
dowania gospodarcze. Wszystko było
szosy Krzemieniec - Wiśniowiec. Od
osada Wola Korybutowiecka jest tylko
dzieją iść do przodu.
wówczas dość pokaźną kwotę. Istniała
bardzo solidne, bogate i ładne. Domy
szosy do kołchozu w Konyncu poło-
jeden, widoczny jej ślad – w miejscu
też 20 osobowa grupa wolontariuszy,
polskije pany (tak nas tam nazywają)
żono za czasów sowieckich asfalto-
gdzie był cmentarz, przed kilku laty,
Caritas Archidiecezji Lwowskiej
którzy odwiedzali starszych i chorych
budowali z cegły tak pięknej, że nie
wą drogę. No, to jedziemy! Ale nie
ktoś postawił biały Krzyż.
zaprasza do współpracy osoby prawne
we Lwowie, robiąc zakupy, sprząta-
trzeba było ich tynkować, a prawie
tą drogą tylko biegnącą równolegle
Później dla poprawy humoru, zje-
i fizyczne, które posiadają koncepcję
jąc w domu, czytając Pismo Święte i
każdy miał łazienkę. Obory i stodoły
do socjalistycznej szosy drogą polną.
chaliśmy śladami trylogii całą zachod-
pomocy ludziom potrzebującym, które
rozmawiając z tymi osobami. Można
podobnie. Każdy miał sad i chętnie
Asfaltowa „szosa” nie nadaje się do
nią Ukrainę – Żółkiew, Lwów, Kamie-
mogą w jakikolwiek sposób wesprzeć
wspólnie z grupą woluntariuszy pomóc
chodziliśmy tam na owoce, którymi
użytku - jest pełna tak imponujących
niec podolski, Krzemieniec, Chocim,
dzieła, prowadzone przez tę katolicką
rolnikom przy zbiorze plonów, otrzy-
polskije pany szczodrze nas często-
dziur, że nie sforsuje jej żaden pojazd
Zbaraż, Bar itd. Jak było, jak wyglądają
organizację charytatywną. Mile widzia-
mując w zamian jakąś część zbiorów
wały. Dobrze było wtedy – każdy u
kołowy. Wniosek: lepszy jest brak
te miejsca dziś i co tam się dzieje opi-
ne są: materiały budowlane, urządze-
dla potrzeb Caritasu.
polskich panów mógł dostać pracę i
drogi niż droga komunistyczna. Tylko,
szę Wam innym razem.
nia sanitarne, wyposażenie wnętrz,
Wspólnie z dziećmi z Rodzinnego
kG
godziwy zarobek. Tu czarnoziem metr
co robią jak czarnoziem rozmoknie od
żywność, sprzęt rehabilitacyjny itd.
Domu Dziecka w Pnikucie posadzili-