Czuwaj!
20
30 listopada – 14 grudnia 2009 * Kurier Galicyjski
harcerska WypraWa do WŁoch
o życie nasz patron. Droższa nad ży-
kRYsTYNA ADAMskA
cie była dla niego Polska, patriotycz-
ny obowiązek i odpowiedzialność za
każdy, kto jedzie do pięk-
podwładnych. Ranny w bitwie, nie
nej italii, dąży tam w swoim,
opuszcza placu boju, jest ranny drugi
konkretnym celu, nie może
raz i mimo, że dostaje się do szpitala,
jednak ominąć kilku ważnych
nie pozwala się opatrzyć i zoperować,
miejsc. Tak było i z nami.
dopóki ostatni z jego podwładnych nie
Ruszyliśmy aż na południe
otrzyma pomocy. Gdy przychodzi
Włoch na grób naszego przy-
jego kolej jest już za późno – ma gan-
szłego patrona, druha Włady-
grenę, przeżywa kolejne operacje, ale
sława Jagiełły, a po drodze, w
nawet najlepsi lekarze i leki nie zdołają
miarę swych bardzo skrom-
go uratować. Jeszcze przed śmier-
nych możliwości, poznawali-
cią zostaje odznaczony i osobiście
śmy ten piękny kraj.
Zaczynamy od Wenecji. Zamiast
dostaje z rąk gen. Andersa order Vir-
Przy grobie gen. Andersa na Monte Cassino
wymarzonej kolorowej sielanki oglą-
tuti Militari – ponoć generał zapłakał,
damy wilgotną i ponurą rzeczywi-
pochylając się nad wychudzonym i bli-
stość. W tej mokrej scenerii dobrze
skim śmierci bohaterem.
jest chyba tylko roślinom, z braku
Jeszcze tylko krótki spacer po
miejsca na ziemi przeniesionym na
miasteczku i uświadomienie sobie,
dachy domów, na parapety okien,
jak to było wtedy, jeszcze zdziwione,
balkony i tarasy. Nie szkodzi wilgoć
ale życzliwe spojrzenia mieszkańców
i gondolom, które na jesień ustawiają
Casamassima, którzy dawno już nie
się w długie rzędy wzdłuż nabrzeży
oglądali polskich mundurów, wymia-
i tak czekają na lepsze czasy czyli
na adresów i kolejny odcinek drogi na
na kolejny sezon. I jeszcze wszech-
ostatni już nocleg.
obecna woda – nie tylko w kanałach
Szalona serpentyna prowadzi nas
i w zatoce, ale też na chodnikach, na
do Monte Sant Angelo, ponad 900 m
placu św. Marka, a nawet w samej ba-
npm i to od samegoAdriatyku.Autobus
zylice. Mozaikowe podłogi oglądamy
mozolnie pnie się do góry, do księży
przez warstwę wody, która dostaje sie
Michalitów, gdzie mamy spędzić noc.
tu ze wszystkich szpar w podłodze
Po kolacji idziemy na miasto, bo jest
niczym ze źródełek. Ludzie chodzą
ono niezwykłe. Uliczki tak strome, że
poruszając się po kładkach, schowani
czasem trudno sobie wyobrazić, że
pod parasolami, zawinięci w peleryny.
auto zdoła tu wjechać, a reszta - to
Tylko mieszkańcy mogą sobie pozwo-
schody i domki jak klocki, jedne nad
lić na ignorowanie wody, bo chodzą
drugimi, wszystkie białe, większość z
Na cmentarzu w Casamassima
w kaloszach. Można zresztą dołączyć
wizerunkiem św. Archanioła Michała.
Neron polował w okolicznych lasach
grobie gen. Andersa i wszyscy roz-
„Życzę sobie, aby rodziny tych
do grona kaloszowców – najróżniej-
Czujemy niedosyt nocnego zwiedza-
na dziki, które zresztą są tu do dziś,
biegają się, by na grobach naszych
umiłowanych dzieci, które walczyły za
sze bardzo kolorowe obuwie z gumy
nia, nie wszystko można było dostrzec
mimo upływu dwóch tysiącleci, postę-
krajanów zapalić znicze i uczcić ich
wolność wszystkich narodów, mogły
i plastiku można tu kupić na każdym
w mroku, dlatego raniutko wybieramy
pu cywilizacji i bliskości tętniącego
bohaterstwo. Są przejęci, bo świado-
jak najszybciej przyjechać tutaj i za-
kroku. Chyba w żadnym mieście na
się na pośpieszny spacer budzącymi
życiem dwumilionowego Rzymu.
mość wagi miejsca jest silniejsza od
brać do Ojczyzny radosne wrażenie,
całym świecie nie ma takiej różnorod-
się uliczkami miasta. Schodzimy też
Na Rzym mamy tylko jeden dzień.
coraz mocniej padającego deszczu.
którego ja dzisiaj doświadczyłem
ności kaloszowej mody. Tym nie mniej
do niezwykłego sanktuarium Św. Ar-
Pierwsze kroki kierujemy do bazyliki
Czas nas goni bo cel dopiero przed
widząc te zadbane groby z wielką
piękno, które nas otacza, a nawet nie
chanioła Michała, położonego w gro-
św. Piotra, do miejsca gdzie serca
nami, a do celu jeszcze spory szmat
wrażliwością przez włoskich braci.
piękno, a urok i niezwykłość miejsca
tach u szczytu góry.
wszystkich Polaków biją szczegól-
drogi.
To kawałek Polski, gdzie zebrano w
każe nam zapomnieć o wilgoci. Zanu-
Przed nami już tylko droga po-
nie - do grobu Jana Pawła II. Chwila
Jedziemy coraz dalej na połu-
oczekiwaniu na wieczne życie 431
rzamy się w labirynt wąskich uliczek,
wrotna, bardzo długa, bo mamy do po-
zadumy, chwila modlitwy, na którą
dnie, krajobraz zmienia się, nie czuje
najlepszych synów, pamiętanych w
zaglądamy do sklepów, szczególnie
konania ponad 2000 km. Znajdujemy
pozwala niewielki ruch turystów i uda-
się tu listopadowej pustki, jest tak,
modlitwie tych, którzy przez długie
tam, gdzie sprzedawane są maski
czas by pomodlić się w sanktuarium
jemy się do samej bazyliki. Uważnie
jak u nas na początku września. Wo-
lata, w imię bólu, który nie ma granic,
weneckie, podziwiamy cuda kunsztu
o. Pio w San Giovanni Rotondo i póź-
słuchamy, na co nam pani Małgosia
kół winnice, gaje oliwne, a na pobo-
zastąpili z żalem matki nie mogące
budowniczych, robimy masę zdjęć.
nym wieczorem zwiedzić San Marino,
stara się zwrócić uwagę i nagle kon-
czach drogi wszechobecne opuncje.
zapłakać nad grobami ich najdroż-
Z pewnością można by w Wene-
a następnego dnia pospacerować po
sternacja, bo nie możemy dojść tam,
W Casamassima koło Bari kierujemy
szych”.
cji być dłużej, a ponadto zwiedzać po
Wiedniu.
gdzie nas kierowała, do posągu św.
się na maleńki wojskowy cmenta-
Brat druha Władysława, Józef, był
drodze jeszcze wiele pięknych miast,
Jest już noc, gdy znów przecho-
Piotra. Bazylika jest przegrodzona,
rzyk, położony wśród winnic i oto-
wprawdzie na Monte Cassino, ale do
ale wyprawa ma bardzo ścisłe ramy
dzimy znajome przejście graniczne,
zastanawiamy się przez chwilę i nie-
czony cyprysami. Już czeka na nas
Bari nie mógł dotrzeć. Tak się też zło-
czasowe i już trzeba jechać dalej. Ko-
nie uzmysławiamy sobie jeszcze,
oczekiwanie odkrywamy, że mamy
pani Żaneta Nawrot, opiekująca się
żyło, że przy okazji otwarcia cmentarza
lejnym etapem podróży jest klasztor
gdzie byliśmy i tylko na twarzach
szczególne szczęście. Tam daleko,
pamiątkami II Korpusu i miejscowy
polskiego w Charkowie w roku 2000
oo. Michalitów w Castel Sant Elia w
mimo zmęczenia maluje się błysk
przy ołtarzu odprawia mszę Ojciec
ksiądz Andrzej Wiśniowski, Polak.
właśnie nasi harcerze odwiedzili grób
okolicy Rzymu. Prawdziwym prezen-
radości, szczęścia, że mogliśmy tam
Święty. Wyraźnie widzimy jego białą
Wysypujemy się z autokaru, wieńce
ich trzeciego brata – Stanisława.
tem jest przejazd przez miasteczka
dotrzeć, tam złożyć hołd naszemu
postać, słyszymy głos. Mamy świado-
gotowe, znicze zapalone, ruszamy w
Mimo, że Polska leży daleko
doliny Suppentońskiej. Otaczają nas
bohaterowi.
mość, że to niezwykła łaska i ogrom-
dwóch kolumnach. Osobno harcerki,
stąd, a echa wojny dawno już ucichły,
zachwycające widoki i tchnienie histo-
Z pewnością, gdyby nie przychyl-
ne szczęście, jest zaskoczona nawet
bo one tylko nam towarzyszą, osob-
mieszkańcy pamiętają o czasach,
rii. Kierowca kunsztownie wpasowuje
ność Fundacji „Pomoc Polakom na
nasza przewodniczka, bo ona jeszcze
no harcerze, bo to właśnie oni przy-
kiedy Casamassima było jednym
autobus w wąski przejazd pod staro-
Wchodzie”, Stowarzyszenia „Wspól-
nigdy nie trafiła na taką chwilę.
jechali, by zacząć zdobywać imię
wielkim szpitalem. Właśnie z myślą
żytnym akweduktem i za chwilę jeste-
nota Polska”, Konsulatu Generalnego
Potem był Rzym w pigułce - i scho-
patrona swego Hufca „Barć”. Już
o mieszkańcach miasteczka została
śmy w uroczej scenerii watykańskie-
RP we Lwowie, MGZDH „Sokół” i wie-
dy hiszpańskie, i Fontanna di Trevi, i sę-
jesteśmy przy grobie, jeszcze tylko
zorganizowana wystawa o wydarze-
go klasztoru. Delektujemy się zarów-
lu ludzi nam bardzo życzliwych, na-
dziwy Panteon, no i Koloseum oraz sta-
chwila, baczność, hymn harcerski
niach sprzed lat. Umożliwiono i nam
no jedzeniem, jak też atmosferą tego
sze marzenie nie mogłyby się ziścić.
rożytne ruiny forum. Była też chwila
i narodowy, złożone wieńce i zapalo-
obejrzenie wystawy. Są tu autentycz-
miejsca. Gaje oliwne na dziedzińcu
Pragniemy serdecznie podziękować
na pobycie sam na sam z wiecznym
ne znicze. Stwierdzamy, że przybyli-
ne przedmioty ze szpitala, ale też łuski
uginają się pod ciężarem dojrzałych
wszystkim, którzy pomogli nam w
miastem – ktoś zdążył zobaczyć Piaz-
śmy niemalże dokładnie w rocznicę
po nabojach i inne przedmioty, znale-
owoców (już wiemy – nie są smacz-
zorganizowaniu wyprawy i obiecać
za Navona, inni – Kapitol, byli tacy co
śmierci podharcmistrza, porucznika
zione w okolicy cmentarza na Monte
ne), wokół strome zbocza skalne, w
naszemu bohaterowi, że nie tylko bę-
zdążyli wspiąć się na Palatyn.
Władysława Jagiełły. Na tę właśnie
Cassino, są zdjęcia sprzed lat, m.in.
dole snują się mgły, a my schodzimy
dziemy o nim pamiętać, ale będziemy
Bardzo wczesnym rankiem rusza-
mogiłę, do swego bohatera jecha-
duże zdjęcie naszego patrona. Har-
wykutym w skale tunelem w głąb,
starać się postępować zawsze tak,
my jeszcze dalej na południe – przed
liśmy tak długo. Czy rzeczywiście
cerze uważnie oglądają wystawę, jest
gdzie mieści się świątyńka Matki Bo-
by spełnić swój obowiązek względem
nami najważniejszy dzień wyprawy.
długo – wszak on tutaj szedł jeszcze
też chwila na zamienienie kilku słów z
skiej Skalnej – orędowniczki matek.
Boga, Ojczyzny i bliźnich.
Szybkie ale obfite śniadanie zjedzone
dłuższą i trudniejszą drogą. Naj-
panią kustosz. W czasie wojny szpi-
Wracamy inną drogą, półką skalną
już w mundurach i wyjazd w daleką
prawdopodobniej nikt ze Lwowa nie
tal zajmował dużą część miasteczka.
i zaglądamy po drodze do grot Etru-
Władysław Jagiełło, ur. 25 paź-
drogę. Pierwszy przystanek to wpraw-
dotarł tu przed nami. Spełniły się sło-
Namioty stały wzdłuż głównej ulicy,
sków, mając świadomość, że zostały
dziernika 1912 roku w Kluwińcach,
dzie przykryte czapą chmur, ale wnie-
wa kardynała Stefana Wyszyńskiego,
pokazano nam szkołę i baraki, w któ-
wykute 3000 lat temu. Jest za mało
pow. Husiatyńskim, instruktor harcer-
bowzięte Monte Cassino. Apel, hymn
wypowiedziane tu, w Casamssima w
rych mieściły się sale szpitalne. Tu
czasu, żeby udać się na most, zbudo-
ski, podharcmistrz. Miał dwóch braci.
harcerski i narodowy, wieniec na
dniu 4 czerwca 1957 roku :
właśnie przez długie miesiące walczył
wany dla Nerona i do dziś używany.
Starszy Stanisław, podporucznik re-