img
23
Kurier Galicyjski * 30 listopada – 14 grudnia 2009
wiec Iwanowiczów z charakterystycz-
skiego znalazły w parku cegły z tego
krzyżem upamiętniającym tragicz-
dza, pamiętna historią nieszczęsnej
wrócona:
nymi płaczącymi psami. Nasza pani
tak ważnego dla Polaków miejsca.
ną śmierć profesorów Uniwersytetu
Halszki z Ostroga, której fortuna
To nie zapomnisz tej mojej
przewodnik Jadwiga smirnow
Ze wzniesienia rozciąga się ładny
Lwowskiego i Politechniki. Tablica z
przyniosła tylko rozpacz i zgryzotę.
tęsknoty,
każdą opowiadaną historię potrafi
widok na Górę Bony. Mijamy płac
listą rozstrzelanych przypomina zna-
Na prośbę jednej z uczestniczek wy-
Która tam stoi jak archanioł
okrasić zajmującą anegdotą. Wę-
z pomnikiem Tarasa Szewczenki,
ne nazwiska, wśród nich między in-
cieczki jedziemy także do Równego i
złoty,
drujemy alejkami niezwykłego parku
patrona istniejącego tu obecnie Ko-
nymi premier rządu Rzeczypospolitej
Dubna, po czym wracamy do hotelu.
A czasem miasto, jak orzeł
tonącego w bujnej zieleni. Rzeźby
legium Pedagogicznego, i od tyłu
Polskiej Kazimierz Bartel, doskonały
Wieczorem po kolacji z małą grupką
obleci
dłuta Parysa Filippi czy jego ucznia
zachodzimy na licealny dziedzi-
tłumacz języka francuskiego, publi-
najbardziej zagorzałych miłośników
I znów na skałach spoczywa
- Juliana Markowskiego zachwyca-
niec. Imponujące wrażenie! Spora
cysta i poeta Tadeusz Boy-Żeleński,
Krzemieńca zwiedzamy jeszcze raz
i świeci
ją artyzmem. Nie sposób przejść
przestrzeń z ciekawym krużgan-
rektor Uniwersytetu Jana Kazimie-
miasto. Zachodzimy na chwilę, by
obojętnie obok nagrobka lwowskiej
kiem i arkadowymi bramami. Mamy
Kolejnego dnia opuszczamy
rza - Roman Longchamps de Berier,
pożegnać się, do pani Ireny San-
artystki dramatycznej Reginy Mar-
szczęście.  Znajdujemy  otwarte
Miasto Wielkiej Tęsknoty. Pani San-
rektor Politechniki – Kasper Weigeł.
deckiej. I już po chwili mały domek
kowskiej. Kamienna postać uśpiona
drzwi i już po chwili wchodzimy do
W bieżącym roku przypada 68 rocz-
na wieki zdaje się czekać na przyby-
jasnej, przestronnej biblioteki. Pani
nica wydarzeń, które 4 lipca 1941
szów z Polski. Na cmentarzu Orląt
bibliotekarka uprzejmie pozwała
roku rozegrały się w okupowanym
Lwowskich chwile wzruszenia. Lwo-
obejrzeć wnętrze. Ocalały jeszcze
przez hitlerowców Lwowie. Nie po
wiacy z naszej wycieczki odnajdują
wysokie pod sufit regały ze starej
raz pierwszy w trakcie naszej wy-
tu groby swoich krewnych. W kaplicy
krzemienieckiej biblioteki i piękna
prawy przychodzi czas na refleksję
składamy datki na dalszą renowację
ozdobna balustrada. Nasza miła
nad dramatycznymi losami Polaków
tego tak ważnego dla Polaków miej-
gospodyni jest wyraźnie dumna z
na Kresach. Po tej chwili smutnej
sca, a później modlimy się za tych,
wystawy, którą może zaprezento-
zadumy, podziwiając miasto z okien
którzy bez wahania mimo młodego
wać gościom z Polski. Podziwiamy
autokaru, kierujemy się do hotelu
wieku ruszyli do walki o polski Lwów.
zatem ekspozycję przygotowaną
„Knjażyj”. Nasi przyjaciele poznani
Stąd przejeżdżamy do serca miasta.
z okazji 200-lecia urodzin Juliusza
w trakcie wycieczki – mieszkańcy
Miejscem, gdzie na pewno można
Słowackiego. Prócz różnych wy-
Nowej Soli o lwowskich korzeniach
spotkać lwowiaków o polskich korze-
dań dzieł poety i poświęconych mu
jeszcze tego wieczoru udadzą się na
niach, jest katedra Łacińska. Pamięt-
opracowań zainteresowanie budzą
poszukiwanie drogich sercu miejsc.
na ślubami króla Jana Kazimierza
przede wszystkim prace plastyczne
Ileż będzie potem opowieści: o zde-
kryje w swoim wnętrzu kopię obrazu
profesorów i studentów Kolegium,
nerwowaniu, że nie ma już domu ro-
Matki Boskiej Łaskawej, przed któ-
związane z biografią poety i jego
dziców, a tu po prostu w związku z
rym w czasie potopu szwedzkiego
twórczością. Później zachodzimy
decka zapewnia, że wrócimy, gdyż
wśród malw rozbrzmiewa polskimi
wybudowaniem bloku zmienili nume-
składał przysięgę polski władca. Za-
jeszcze do kolejnej, specjalnie dla
połknęliśmy bakcyla Krzemieńca.
piosenkami. Śpiewamy też piosen-
ry na ulicy, o łzach wzruszenia, kiedy
chwyca położona nieopodal kaplica
nas otwartej sali, gdzie zgroma-
W drodze do Lwowa jeszcze słyn-
kę, której nauczyła nas pani Mirka:
się wreszcie odnalazło tę obrosłą
Boimów oraz urocze kamieniczki w
dzono różne publikacje oraz obra-
na Ławra Poczajowska, którą poeta
„Niech żyje nam, niech żyje nam,
przez łata wygnania w legendę sie-
rynku. W naszej wędrówce odwie-
zy przedstawiające Krzemieniec.
odwiedzał z matką, by przed cudow-
niech żyje długie lata”. Oby spełniły
dzibę rodu, w której rozgrywała się
dzamy nie tylko świątynie obrządku
Pani bibliotekarka pozwala nam
nym obrazem „Pani z Poczajowa”
się słowa naszej pieśni. Oby tak za-
akcja wszystkich rodzinnych historii,
rzymskokatolickiego, ale także grec-
też zajrzeć do dawnego licealne-
modlić się o łaskę.
cny, skromny i szlachetny człowiek
o rozczarowaniu, bo nowy właściciel
kokatolicką archikatedrę Świętego
go gmachu oraz kościoła, w któ-
Zabytkowy zespół klasztorny
jak pani Irena żył długo w szczęściu
właśnie przystąpił do gruntownego
Jura, prawosławne cerkwie oraz
rym obecnie znajduje się cerkiew.
wita nas szeregiem straganów,
i zdrowiu. Z żalem opuszczamy go-
remontu ze zmianami wyglądu po-
katedrę Ormiańską. Oto miasto
Dziękujemy naszej sympatycznej
na których można kupić pamiąt-
ścinne progi. Trzeba jeszcze przed
sesji i już nic nie będzie takie, jak w
niezwykłe, miasto wręcz stworzone
przewodniczce za życzliwość i bra-
ki. Przed wejściem panie z naszej
zmrokiem dotrzeć na cmentarz Tu-
wiernej pamięci bliskich.
dla artystów, leżące na styku wielu
mą wychodzimy na frontową stronę
wycieczki zawiązują pośpiesznie
nicki, gdzie spoczywają dziadkowie
Wędrówkę po ważnych dla Pola-
kultur i religii. Chociaż niestety nie
gmachu. Trochę szkoda, że piękne
na głowach chusteczki. Wchodzi-
poety oraz jego matka. Ulicą Stare-
ków miejscach kontynuujemy kolej-
mogliśmy  obejrzeć  spuszczanej
kręte schody – niewątpliwy atut tej
my do środka. Błyszcząca złotem
go Detiuka wędrujemy w górę. W
nego dnia. Zatem przede wszystkim
tylko przy okazji premier kurtyny
budowli – porosły trawą. Kruszeją
cerkiewnych kopuł Ławra zapiera
połowie drogi czeka na nas olek
cmentarz, który nie ma chyba rów-
autorstwa Henryka Siemiradzkiego,
też kunsztowne kamienne znicze
dech przepychem. Urzeka melo-
Butyński, syn pani Mirki, który
nego sobie w Europie – Cmentarz
podziwiamy przepych Teatru Wiel-
zdobiące szczyt schodów i wejście
dią wygrywanych co kwadrans sy-
ciekawie opowiada o krzemieniec-
Łyczakowski. Prawdziwa galeria
kiego. Jeszcze z okien autokaru
na dziedziniec od przodu licealnego
gnaturek. Zachwyca chórami cer-
kich cmentarzach. Wspomina o tym,
rzeźby nagrobnej, ale i miejsce spo-
gmachy Lwowskiego Uniwersytetu,
gmachu. Zbliża się wieczór, wra-
kiewnych śpiewów. Czujemy jakby
jak z kolegą porządkował groby na
czynku wielu naszych znakomitych
Politechniki Lwowskiej i Ossolineum
camy więc do hotelu, a w trakcie
czas na chwilę zatrzymał się w tym
cmentarzu Bazyłiańskim, gdzie po-
rodaków: Marii Konopnickiej, Wła-
Nie sposób poznać miejscowości w
wędrówki zastanawiamy się nad
zakątku między niebem a ziemią.
chowani są profesorowie Szkoły
dysława Bełzy, Gabrieli Zapolskiej,
tak krótkim czasie. Po wesołej zaba-
pewnym fenomenem, którego do-
Niestety tempo naszej podróży nie
Czackiego, między innymi słynny
Artura Grottgera, Seweryna Gosz-
wie przy dźwiękach sympatycznej
świadczyliśmy w Krzemieńcu. Otóż
pozwała poznać dokładniej miejsca
botanik Wiliibałd Besser, prefekt An-
czyńskiego, Walerego Łozińskiego,
lwowskiej kapeli z poczuciem niedo-
do kogokolwiek zwróciliśmy się z
tak bliskiego sercu poety. Wkrótce
toni Jarkowski, matematyk Antoni
Karola Szajnochy, Stefana Bana-
sytu opuszczamy Lwów obiecując,
prośbą o pomoc w odnalezieniu
zmierzamy w kierunku Lwowa.
Strzelecki, dyrektor Liceum Michał
cha. Dumnie pręży się lew na po-
że wrócimy na pewno.
drogi, odpowiadał w języku polskim:
Zwiedzanie rozpoczynamy od
Ściborski. Z opowieści wyłania się
mniku znanego z „Reduty Ordona”
Kto raz spojrzał z Bony na stare
czy był to starszy pan sprzedający
zaznajomienia się z ogólnym planem
ważne przesłanie: dla nich, Pola-
bohatera powstania listopadowego,
mury Liceum, kto odwiedził gościn-
kwiaty przy dworcu, czy chłopiec
miasta. Położony na wielu wzgó-
ków żyjących na Ukrainie, pamięć o
nieco dalej pomnik powstańców
ne progi pani Ireny Sandeckiej i wi-
koszący trawę przy kościele, czy
rzach, skąpany w słońcu Lwów z
przeszłości - to rzecz naturalna, nie
styczniowych. Grobowiec rodziny
dział jej niezwykłą troskę o sprawy
młoda dziewczyna nieopodal daw-
perspektywy Wysokiego Zamku
wymagająca przypominania ani żad-
Staffów przypomina o lwowskich
ojczyzny, kto zagubił się w szepcie
nych gmachów liceum. Wszyscy
zachwyca malowniczym pięknem,
nych specjalnych akcji. A dla mło-
korzeniach znanego poety, nieopo-
historii na cmentarzu Łyczakow-
zaznaczali: „Proszę mówić po pol-
zadziwia rozległością i ogromem.
dych ludzi w kraju? Na cmentarzu
dal grobowiec ormiańskiego arcybi-
skim, widział stojące rzędem niczym
sku”. Mieliśmy wrażenie, jakbyśmy
Nad dachami domów królują wie-
Tunickim na dłużej zatrzymujemy
skupa Izaaka Isakowicza, z którym
do apelu krzyże na cmentarzu Mąt
znaleźli się w prawdziwej enklawie
że i kopuły budowli sakralnych
się przy grobie Salomei Słowackiej-
spokrewniony jest ksiądz Tadeusz
Lwowskich, kto rozmawiał z rodaka-
polskości. Jakże chlubnie świadczy
różnych wyznań. Ten, kto wspiął
Becu. Nasz przewodnik przypomina
Isakowicz-Zaleski. Kaplica Baczew-
mi z Kresów, nie będzie umiał zapo-
ten fakt o działalności pani Ireny
się na zamkowe wzgórze, w pełni
krótko losy poety. Recytujemy jego
skich przywołuje wspomnienie o
mnieć. Przywiezie do kraju nie tylko
Sandeckiej i jej następców.
doceni dowcip sceny z „Moralności
wiersze. Przed zachodem słońca
zasługach znanego lwowskiego fa-
wspomnienie rozległych przestrzeni
Kolejnego dnia z naszą panią
pani Dułskiej” Gabrieli Zapolskiej.
tak ładnie śpiewają ukryte w koro-
brykanta wódek, koniaków i likierów,
zamieszkanych przez serdecznych,
przewodniczką wspinamy się na
W domowym zaciszu, pod czujnym
nach drzew ptaki. Same wracają
które gościły nie tylko na kresowych
życzliwych ludzi, ale i poczucie, że
Górę Bony. Rozciąga się z niej ma-
okiem despotycznej żony, Felicjan
znajome słowa:
stołach. Po drugiej stronie budzący
nie można pozostać obojętnym.
lowniczy widok na miasto i okolicę.
posłusznie z zegarkiem w ręku
niegdyś spore kontrowersje grobo-
Jeżeli kiedy w tej mojej
W oddali widać połyskujące zło-
drepcze na Wysoki Zamek. Ma do
krainie,
tem kopuły Ławry Poczajowskiej.
pokonania doprawdy daleką drogę.
Gdzie po dolinach moja Ikwa
poszukujemy pracoWnik W
Najodważniejsi z nas decydują się
Dla nas, mimo ponad trzydziesto-
płynie,
przejść wzdłuż zewnętrznej strony
stopniowego upału, to trud sowicie
Gdzie góry moje błękitnieją
Agencja pracy poszukuje
zamkowych murów. Droga obfituje
wynagrodzony urokiem pejzażu i
zmrokiem
pracowników w zawodach:
w mocne przeżycia, ale i w nieza-
ciekawą opowieścią Jurija Smir-
A miasto dzwoni nad
pomniane pejzaże. Znów wsiadamy
nowa, dziennikarza „Kuriera Gali-
fizjoterapeuta, psycholog,
szmernym potokiem,
do autokaru. W nadziei, że spotka-
cyjskiego” i autora przewodnika po
Gdzie konwaliją woniące
pielęgniarz, lekarz, celem
my księdza Witolda kowa-
Lwowie. Wąską ścieżką, wijącą się
lewandy
pracy po przeszkoleniu w
wokół zbocza góry z ruinami zamku,
lowa, redaktora „Wołania z
Biegną na skały, pod chaty
UE. Po wypełnieniu ankiety, zgłoszenie przesłane
Wołynia”, odwiedzamy kościół w
schodzimy w dół. W drodze do hote-
i sady,-
pocztą elektroniczną.
Ostrogu. Później kierujemy kroki do
lu zatrzymujemy się przy Wzgórzach
Jeśli tam będziesz duszo
informacje na stronie:
zamku. Przed nami dumnie wznosi
Wuleckich, by zapalić znicz przy
mego łona
się na skale potężna kresowa twier-
betonowym nagrobku z żelaznym
www.bcj-konsalting.eu
Choćby z promieni do ciała