img
Widziało go ponad sto osób
20
29 stycznia - 11 lutego 2010 * Kurier Galicyjski
czŁoWiek – ćma
takich jak szop, pies czy kot. Te były
zbyt duże. Odległość do stodoły, to
długość boiska futbolowego. Prawdo-
podobnie około 150 jardów; a mimo
to te oczy wydawały się ogromne, jak
na tę odległość” – powiedział później
szeryfowi pan Partridge.
Przerażony Partridge zrobił coś,
SzyMON KAzIMIeRSKI
co ludzie w takich wypadkach zwykli
Są na świecie rzeczy, o których
robić. Spuścił psa, a sam pobiegł do
nie śniło się filozofom, mawiał Szek-
domu. Po strzelbę, jak potem powia-
spir i tak jest naprawdę, pomimo, że
dał, ale nie powrócił już ze strzelbą na
filozofom bardzo się to nie podoba.
podwórze. Nie miał odwagi wyjść z
Oni stworzyli sobie, ale także stwo-
domu. Słyszał tylko, że pozostawiony
rzyli i dla nas, pewien schemat wi-
przez niego Bandyta początkowo dzi-
dzenia świata, wygodny dla nich, bo
ko warczał i szczekał, potem zaskom-
oparty na ich własnych poglądach
lił raz i drugi, a wreszcie wszystko
i preferujący ich grupę jako elitę świa-
umilkło.
towego postępu. Raz po raz, pojawia
W walce pies zawsze jest lojalny
się wszakże coś, co burzy skostnia-
w stosunku do właściciela. Właściciel
ły porządek filozofów. Żaden z nich
prawie nigdy nie jest lojalny wobec
nie próbuje wtedy zbadać takiego
psa. Panu Partridge starczyło odwa-
zaskakującego zjawiska, a przeciw-
gi tylko na siedzenie w zamkniętym
nie, wmawia wszystkim, że zjawisko
domu ze strzelbą na kolanach. Pies
takie nigdy nie wystąpiło, albo, że
zniknął, ale trudno powiedzieć, że bez
zjawisko powstało w wyniku fałszywej
śladu.
Wyobrażenie Człowieka-ćmy
interpretacji wydarzenia naturalnego,
Tej samej nocy państwo Roger
albo zgoła, że obserwatorzy byli – i tu
i Linda Scarberry oraz Stevei Maria
dowolnie: kłamliwi, głupi, pijani, żądni
Malette przejeżdżali samochodem
nieznaczne wygarbienie pośrodku
tam siedziało na drzewie i dlaczego
taniego rozgłosu itp., itp. Zostawmy w
obok opuszczonej fabryki, w której pod-
barków. Tam to właśnie mieszczą się
Indianie, aż tak się tego przestraszyli.
spokoju tych biednych ludzi. W przy-
czas wojny produkowano powszechnie
jego przerażające, ogromne, czerwo-
Faktycznie, było to jakieś wstrętne,
padkach prawdziwie niezwykłych, nie
wtedy stosowany materiał wybuchowy
ne oczy. Niektórzy uważali, że oczy
odpychające, a przede wszystkim ja-
można liczyć na ich pomoc. Oni, na-
– trotyl. Fabrykę i otaczające ją puste
Człowieka-ćmy umieszczone są na
kieś takie – obce. Indianie reagowali
wet przyciskani do muru oczywistymi
tereny miejscowi nazywali TNT od Tri-
jego klatce piersiowej. Skrzydła miały
na widok poczwary, jakby wiedzieli,
faktami, zawsze jeszcze mogą, dumni
NitroToluene, angielskiej nazwy trotylu.
być podobne do skrzydeł nietoperza.
co to jest, i ta wiedza doprowadzała
i bladzi, odmówić zajęcia się niezna-
Fabryka znajdowała się około 7 mil od
Monstrum, tak jak nietoperze, oprócz
ich do paniki. Nie chcieli, a może, po
nym problemem jako „niegodnym za-
miasta Point Pleasant. Przejeżdżając
skrzydeł nie posiadało rąk. Wszelkie
prostu, nie umieli wyjaśnić cudzoziem-
interesowania naukowego”.
obok fabryki zobaczyli dwa czerwone
późniejsze wizerunki Mothmana z rę-
cowi istoty zaistniałego zagrożenia.
Najwierniej oddany wygląd
światła przypominające oczy, a po-
kami, czy szponami na palcach, są po
Mothmana
tem i całą dziwaczną figurę, podobną
prostu dowolną wizją artystyczną.
z polowania „nici”
Skrzydlaty człowiek
Niedawno powrócił z Kanady mój
do człowieka bez głowy, z dużymi
tego człowieka. Nagle to coś obróciło
Słuchając kolegi, od razu przypo-
znajomy, wielki podróżnik, a przede
skrzydłami, złożonymi na plecach.
się w stronę patrzącego i kolega po-
minałem sobie sensacyjne informa-
Maszkara o wielkich,
wszystkim, myśliwy.
Maszkara chodziła przed bramą fa-
czuł dreszcz zgrozy, przelatujący mu
cje, jakie obiegały świat przed bodaj
czerwonych
Wrócił wściekły, rozżalony, ale
bryki niezgrabnym, kołyszącym się
po plecach. To coś patrzyło na niego
czterdziestu laty. „Mothman” – Czło-
i jaskrawych oczach
i bardzo zaskoczony tym, co spo-
krokiem pingwina, raz po raz błyska-
Zachowały się doniesienia o dwóch
okropnymi, świecącymi na czerwono
wiek-ćma! Pierwszy raz ukazał się
tkało go w kanadyjskiej puszczy. Już
jąc czerwono diabolicznymi oczami
dziwnych wydarzeniach, związanych
oczami, podobnymi do świateł hamu-
w październiku 1966 roku w pobliżu
kilkakrotnie, za niemałe pieniądze,
„wielkimi, czerwonymi i jaskrawymi,
z Mothmanem, jakie nastąpiły w nocy
jącego samochodu. (To porównanie
rzeki Ohio, na terenie amerykańskie-
wykupywał pozwolenia na polowanie
jak światła hamującego samochodu”.
z 15 na 16 listopada 1966 w różnych
spotkacie Państwo w naszej opowie-
go stanu Zachodnia Virginia, kiedy to
w dzikich lasach Kanady. Tak było
Ale i monstrum ich zauważyło, wzbiło
miejscowościach, oddalonych od siebie
ści jeszcze raz).
mały, siedmioletni chłopczyk ze łzami
i teraz. Dostał dwóch przewodników,
się w powietrze, pionowo, jak helikop-
o 145 kilometrów. Pomiędzy jednym
Widzisz? – pytał Indianin. – Mu-
w oczach przekonywał rozzłoszczoną
kanadyjskich Indian i wraz z nimi udał
ter, i z rozłożonymi skrzydłami ruszyło
wydarzeniem, a drugim, była różnica w
simy uciekać. Natychmiast. Pakuj się
matkę, że naprawdę widział anioła.
się do przygotowanej dla myśliwych
ostro w stronę samochodu. Rozpo-
czasie wynosząca 90 minut.
i uciekamy. To jest... (tutaj kolega nie
Dzieciakowi dano wreszcie spokój,
leśnej chaty, daleko od jakiejkolwiek
potrafił powtórzyć mi indiańskiej na-
gdy zacna i poważana powszechnie
cywilizacji.
zwy owego monstrum).
żona miejscowego lekarza zaczęła
Postać jest bardzo wysoka (nawet powy-
Polowanie zapowiadało się dobrze,
Wtedy kolega zrobił coś, jak się
opowiadać, że koło jej domu przeleciał
żej dwóch metrów!) i wyraźnie podobna
ale pogodny nastrój zniknął gwałtow-
okazało wielce niestosownego, bo
niezwykle szybko skrzydlaty człowiek,
do człowieka. Całe ciało ma pokryte wło-
nie, gdy do chaty nie weszli, a wręcz
zaproponował Indianom, że wyjdzie
duży, mający około dwóch metrów
wtargnęli obaj Indianie, domagając
przed chatę i to coś zastrzeli. W se-
wysokości, podobny do ogromnego
sami, a może piórami, nadającymi jej wy-
się od niego natychmiastowego pa-
kundę Indianie wydobyli wielkie noże
motyla.
gląd monstrualnej, kosmatej ćmy, tym
kowania rzeczy i szykowania się do
i zagrozili koledze, że zarżną go bez
12 listopada 1966 roku na lokal-
szybkiego wymarszu. Kolega próbo-
litości, jak tylko weźmie broń do ręki.
nym cmentarzu miasteczka Clen-
bardziej, że stwór jak gdyby nie posiada
wał się czegoś dowiedzieć, zrozu-
Do TEGO nie można strzelać, TEGO
denin, pięciu grabarzy zajętych było
głowy, a tylko nieznaczne wygarbienie
mieć powód, dla którego przyjacielscy
nie da się pokonać, przed TYM moż-
właśnie wykopywaniem nowego gro-
pośrodku barków. Tam to właśnie miesz-
dotąd Indianie stali się nagle gwał-
na tylko próbować ucieczki.
bu, gdy nagle coś, co było podobne
towni i napastliwi. Wtedy pociągnięty
No i co mój kolega miał robić
do człowieka, ale całe w dziwnym,
czą się jego przerażające, ogromne, czer-
został do okna. W szybko zapadają-
przeciwko tym dwom indiańskim zabi-
brązowym kolorze i bez wątpliwości
wone oczy.
cym zmroku widać było, że na gałę-
jakom? Poza tym, w głębi serca czuł,
posiadające skrzydła, sfrunęło do
zi drzewa, stojącego o kilkadziesiąt
że powinien być im wdzięczny. Może
nich z sąsiedniego drzewa i dopro-
metrów od ich domu, coś siedziało.
A więc, tej właśnie nocy, o go-
nawet za uratowanie życia?
wadziło zaskoczonych mężczyzn do
czął się pościg. Kierowcą był Robert
Było duże i raczej na pewno nie był to
dzinie 22.30 pan Newell Partridge
Kolega i wtedy i teraz, już w Pol-
paniki krążąc przez długą chwilę nad
Scarberry. Samochód pędził ponad
ptak. Przypominało jakby przykucnię-
oglądał telewizję w swoim domu w
sce, nie miał zielonego pojęcia, co
ich głowami. Według zanotowanych
160 kilometrów na godzinę. W pewnej
miejscowości Salem. Nagle telewi-
zeznań grabarza Kennetha Duncana,
chwili wszyscy w samochodzie za-
zor zaczął wydawać dzikie, buczące
dziwoląg wyglądał jak duży, brązowy,
uważyli, że mijają leżące na poboczu
W zapadającym zmroku widać było, że na
dźwięki, obraz zanikł, a pies pana
skrzydlaty człowiek.
ciało wielkiego psa. Biedny Bandit!
gałęzi drzewa, stojącego o kilkadziesiąt
Partridge, młody i silny owczarek
Zaraz potem pewna kobieta, jadą-
Obliczono później, że od momentu,
metrów od ich domu, coś siedziało. Było
niemiecki zwany Bandit (Bandyta),
ca samochodem w pobliżu rzeki Ohio
gdy zniknął ze swego podwórza do
uwiązany na dworze, zaczął zanosić
River zauważyła sylwetką człowieka
momentu, kiedy zaobserwowano jego
duże i raczej na pewno nie był to ptak.
się szalonym szczekaniem. Pan Par-
stojącego na poboczu drogi. W pewnej
ciało leżące koło TNT, minęło półtorej
Przypominało jakby przykucniętego czło-
tridge wziął latarkę i wyszedł z domu,
chwili postać rozwinęła ogromne skrzy-
godziny. Dystans od domu Partrid-
chcąc zobaczyć, co tak zdenerwo-
dła i uleciała w powietrze. Wszyscy,
ge a do TNT to, przypominam, 145
wieka. Nagle to coś obróciło się w stronę
wało psa. Pies wyraźnie wskazywał
którzy widzieli monstrum powiadali to
kilometrów!
patrzącego i kolega poczuł dreszcz zgro-
kierunek na stodołę, więc tam właśnie
samo. Postać jest bardzo wysoka (na-
Człowiek-ćma nic sobie nie robił
zy, przelatujący mu po plecach. To coś
poświecił pan Partridge. Zobaczył
wet powyżej dwóch metrów!) i wyraź-
z wielkiej szybkości samochodu. Nie
wtedy przerażające, ogromne, czer-
nie podobna do człowieka. Całe ciało
poruszając skrzydłami, wydając jakieś
patrzyło na niego okropnymi, świecący-
wone oczy.
ma pokryte włosami, a może piórami,
makabryczne piski, szybował nad sa-
mi na czerwono oczami, podobnymi do
„Gdy byłem dzieckiem, polowa-
nadającymi jej wygląd monstrualnej,
mochodem, nie pozostając w tyle na-
łem całe noce i wiem na pewno jak
kosmatej ćmy, tym bardziej, że stwór
wet na sekundę. I tak było przez całą
świateł hamującego samochodu.
wyglądają w ciemności oczy zwierząt
jak gdyby nie posiada głowy, a tylko
drogę do miasta Point Pleasant, gdzie