img
młodzież pisze o sobie
20
28 lutego – 15 marca 2010 * Kurier Galicyjski
o sesji oraz o TeaTrze sTudenckim
go wydziału – profesora Andrzeja
Markowskiego. Wykłady były fan-
tastyczne (kto mógłby się dziwić!)
i przemiłe, ale ile nerwów kosztowało
przygotować się do testu, w którym
się zjawiło dużo mądrych słów. Jed-
nocześnie. Całe szczęście, że je
znałam! Ten dzień przeżyłam na
uczelni, dzieląc się z koleżankami
ELŻBIEta LEWaK tekst
słodkimi bułeczkami, przesiadując w
aNEta KoRycIńsKa
bibliotece kolejne godziny oczekiwa-
zdjęcia
nia na obiecane wyniki dzisiejszego
i dwu wcześniejszych testów. Warto
Już po sesji... Uff!.. aż mi
było czekać, by się w końcu dowie-
się nie wierzy, że ta histo-
dzieć, że moja średnia „4” jest wciąż
ryczna chwila, gdy otrzy-
stabilna. Chwała niebiosom, można
małam pierwszy wpis do
było wracać do akademika…
indeksu, minęła w popło-
Ostatni zapamiętany przeze mnie
chu, lekkiej dezorganizacji,
dzień też zaczął się wieczorem,
wśród nieco zdezorientowa-
w przeddzień ostatniego zaliczenia.
nych kolegów z roku, gdy
Teraz miałam się zmierzyć z Arystote-
wszyscy na gwałt się rzucili
lesem, Heglem, Baconem i Kantem,
do stołu profesora, by nie
a więc z półrocznym kursem filozofii.
Premiera „soku z ironii” (studenci błagają o litość Dziekana)
musieć długo czekać na
Wykładowca uśpił naszą czujność
jego podpis, świadczący o
rozdając testy tylko w dwóch warian-
ukończeniu semestru. fakt,
tach, jednocześnie mieszając kolej-
jest nas dużo na roku, bo aż
ność odpowiedzi w pytaniach, przez
ze trzysta osób, ale to jesz-
co uniemożliwił ściąganie „na długie
cze nie powód, by się wza-
dystanse”. Test okazał się prostszym,
jemnie tłamsić!.. Hahaha.
niż myślałam, co mnie bardzo ucie-
Każdy skrywał chęć prze-
szyło, szczerze mówiąc.
dostania się na przód ko-
Reszta dni zamazała się w kalej-
lejki pod maską uśmiechu
doskopie wrażeń po testach, pilnej
„tak-oczywiście-możesz-
nauki, przesiadywań w bibliotekach i
stanąć-przede-mną”, co w
niedospanychnocy.Chociażniemam
rzeczywistości  oznaczało
się czego użalać, jak mówią znajomi.
„tylko-spróbuj-zrobić-krok-
Moja siostra miała o wiele trudniejszą
do-przodu”. Udawany spo-
sesję, z którą sobie ZNÓW świetnie
kój dla „wyższego dobra”,
poradziła. Jestem z niej dumna, cho-
że tak powiem. Kto stał w
ciaż te jej całki, granice, równania
długaśnej kolejce do wc,
różniczkowe, programowanie („itd.,
kiedy wszyscy chcą jak naj-
itp.” jak w „Okularnikach”) jest dla
prędzej sprawę załatwić, ten
mnie najprawdziwszą czystą magią.
wie, o co mi chodzi...
A ktoś mówił, że ona nie istnieje. Jak
Sesja trwała ze dwa tygodnie.
Po premierze „soku z ironii”. przy mikrofonie milena załęska, za nią – zespół
mówił Nietzsche: wszystko zależy od
Pamiętam z tego odcinka czasu
„A może założymy teatr na Polo-
punktu widzenia; albo jak mówią: od
chyba tylko dwa dni. No dobra, trzy.
nistyce? I wystawimy Marię?”. Dr
punktu siedzenia.
Opowiedzieć w skrócie? Pierwszy
Szymanis odpowiedział: „Dobrze,
Poznawać tajniki żywego orga-
dzień mej pamięci (nie chodzi mi
przyjdź do mnie za tydzień, a poroz-
nizmu, którym jest nasz język, jest
o miarę astronomiczną, uprzedzam
mawiamy o tym”.
fascynujące. Często jak ktoś mówi,
z góry) zaczyna się w pewien po-
- Tak po prostu. I wtedy niefor-
że „język jest wciąż żywy, bo się
niedziałkowy wieczór, gdy dopadł
malnie zaczął działać „Milenius”?
zmienia”, przed oczyma mimowolnie
mnie, swoisty studentom podczas
- Wtedy nieformalnie zaczęło
wyskakuje mi taka czerwona, trzę-
sesji, atak histerii. Objawami takiej
działać grono artystycznie uzdol-
sąca się galaretka, u boków której
histerii są albo krzyki w stylu: „Nic
nionych znajomych, wysyłali in-
wyskakują małe pseudo-nóżki, jak u
nie umiem! Nie dam rady! Nigdzie
formacje o działalności do swoich
ameby ze szkolnych lekcji biologii...
się stąd jutro nie ruszę!”, albo ci-
znajomych, tamci przesyłali ją dalej
Być może dzieje się tak za sprawą
che leżenie na łóżku, zero reakcji
i jeszcze dalej i jeszcze dalej… Gdy
zbyt dużej ilości ćwiczeń z popraw-
na wszelkie próby świata skontak-
się znalazło ekipę, „Milenius” zaczął
ności językowej, ale... Czyż nie jest
towania się z tobą i wbity w sufit
istnieć. Stworzyliśmy więc regula-
to zabawne? Język, którym się po-
(bądź jakikolwiek inny punkt) otu-
min teatru, który zatwierdził nam
sługujemy na co dzień, okazuje się
maniony wzrok. Nie jestem pew-
Dziekan. Dokumenty zanieśliśmy
być istotą żywą, niemal całkowicie
na, jak to było ze mną, ale faktem
do odpowiednich instytucji w Pałacu
od nas niezależną, podczas gdy my
pozostaje, że nareszcie się dowie-
gablotka „mileniusa” na korytarzu Wydziału Polonistyki
Kazimierzowskim. A po tygodniu, 29
sami wyznaczamy mu granice. Ale
działam jakie to uczucie, gdy leci
czerwca 2009 roku, teatr zaczął ist-
specjalizację nauczycielską. Nie-
my, nie jako jednostka, a jako spo-
pozwoliłam sobie wykorzystać na
krew z nosa.
nieć oficjalnie.
dawno spotkałam ją w kawiarence
łeczeństwo. W języku potocznym
moją pasję – teatr.
Ale o czym to ja mówiłam?...
- A dlaczego właśnie tak go na-
i przez przypadek (o ile przyjmiemy,
dopuszczalne są tak wielkie ilości
Być może już o tym pisałam
No tak, sesja. Okropne słowo. Nie
zwałaś?
że przypadki się zdarzają) poruszy-
błędów, które przenosimy automa-
wcześniej, że niedługo po rozpoczę-
na darmo wśród studentów krążą
- To nie ja wymyśliłam nazwę.
łam temat teatru.
tycznie do języka literackiego, oficjal-
ciu studiów znalazłam ogłoszenie od
pogłoski, że wyraz „SESJA” to, tak
Ja chciałam go nazwać „Elistyka”
- Elu, – zwróciła się do mnie Mi-
nego. Cóż się dziwić, że w wypra-
teatru amatorskiego „MILENIUS”,
naprawdę, skrótowiec, oznaczający
– od połączenia imienia „Eligiusz”
lena, odstawiając na chwilę kubek
cowaniach uczniowie tak się mylą,
który działa na wydziale polonistyki.
„System Eliminacji Studentów Jest
i „polonistyka”. Ale dr Szymanis
z herbatą – „Milenius” jest bardzo
jeżeli na co dzień, między sobą, nie
Wysłałam wtedy, pamiętam, bar-
Aktywowany”... Brr... Aż dreszcze
się nie zgodził, stwierdził, że ten
młody. Cała jego historia zaczęła
mówią poprawnie? Jak myślimy – tak
dzo poważny list na adres mailowy,
przechodzą.
teatr może się nazywać tylko i
się tego lata, w dzień egzaminu z
mówimy, jak mówimy – tak piszemy.
wpisany na dole ogłoszenia, dotrzy-
A więc dzień pierwszy rozpoczął
wyłącznie „Milenius”, jak żartował
historii literatury romantyzmu. Eg-
Kółko Macieja doprawdy. Natura za-
małam się wszelkich reguł uprzej-
się tamtego wieczoru, a skończył
„prawo Mileny w teatrze i prawo
zaminował mnie śp. dr Eligiusz Szy-
początkowała taki porządek rzeczy,
mości, z tzw. „ą-ę” włącznie, a w od-
po południu następnego dnia, gdy
Mileny do teatru”. Dużo z dr. Szy-
manis, genialny pedagog i po prostu
a my go powinniśmy pielęgnować.
powiedzi... przeczytałam parę pro-
już napisałam pierwsze i najtrud-
manisem rozmawialiśmy na temat
wspaniały człowiek. Rozmawialiśmy
Ale nie będę zanudzać. Wła-
stych, przesympatycznych zdań od
niejsze dwa zaliczenia. Dzień drugi
tego, co chcemy stworzyć, jak to
o wszystkich możliwych kreacjach
ściwie chciałam się z Państwem
dziewczyny, którą miałam dopiero
w mej pamięci się utarł jako dzień
chcemy przedstawić. Zatem po-
scenicznych Marii Stuart Juliusza
podzielić tym, co jeszcze robię w
poznać. Tak się zaczęła moja zna-
zdawania dziwnego przedmiotu –
czątkowo działaliśmy w słowach.
Słowackiego. Po dłuższej rozmowie
Warszawie. Studia zajmują większą
jomość z Mileną Załęską, studentką
Słownictwa polszczyzny XXI wieku,
Ale po krótkim czasie rozpoczęły
nie powstrzymałam się i zapytałam:
część czasu w tygodniu, a resztę
trzeciego roku, która wybrała się na
prowadzonego przez sławę nasze-