rozmowy Kuriera
4
29 czerwca – 14 lipca 2010 * Kurier Galicyjski
o poLakach, ukraiŃcach,
Literaturze, przemytnikach i Vincenzie
wydawnictwie „Czarne”. W taki spo-
robić coś poważniejszego, propono-
z TARASEM PROCHAŚKĄ
sób ukazały się jeszcze dwie moje
wać coś ciekawszego.
– ukraińskim pisarzem i pu-
książki. Ukazała się powieść „Niezwy-
blicystą rozmawiał MARCIN
- Myślę, że najbardziej roz-
kli”, a następnie jeszcze zbiór opowia-
roMer
dzielają nas wciąż istniejące
dań. Było to ostatnie, co zjawiło się w
stereotypy i mity. Bardzo czę-
„Czarnym”, chyba w 2005 roku. Jeśli
- Jeśli zapytać dziś w Pol-
sto zastępują one rzetelną
chodzi o polskich wydawców to podją-
sce o współczesną ukraińską
wiedzę.
łem też współpracę z wydawnictwem
- Lekarstwem na stereotypy i mity
literaturę, z dużym prawdopo-
„Nemrod” z Krakowa. To wydawnictwo
jest wzajemne poznanie. Stereotypy
dobieństwem można oczeki-
niewielkie, ale specyficzne. „Nemrod”
są najbardziej obecne w środowi-
wać, że padnie też Twoje na-
wydał album fotograficzny z dwoma
skach, które nie interesują się aktu-
zwisko. Jesteś dziś jednym z
esejami o Ukrainie, moim i Serhi-
alnym życiem tych, których oceniają
bardziej znanych, współcze-
ja Żadana. Wcześniej wydano tam
przez pryzmat wydarzeń sprzed kil-
snych pisarzy i publicystów
bardzo ładny album, trzy moje eseje
kudziesięciu i więcej lat. Dotyczy to
ukraińskich. Jak rozpoczęła
o Lwowie, a niedługo potem książkę
zarówno jednej, jak i drugiej strony.
się Twoja przygoda z litera-
„Spalone lato”. Były to radionowele,
Są też ludzie, którzy wykorzystują
turą, co zaowocowało też
które pisałem na Ukrainie pod tytułem
mity dla swoich celów. Mają one po-
później częstymi kontaktami
„FM Galicja”.
twierdzić głoszone przez nich tezy,
z Polską? Jak to się stało, że
Wydawnictwo „Czarne” nie jest
najczęściej nie mające nic wspólne-
biolog został publicystą i pi-
wielkim i zbytnio masowym, ale ma
go z prawdziwą rzeczywistością.
sarzem?
- O tym, że jestem z wykształce-
swojego czytelnika i to bardzo pewne-
A co do mojej recepty – jest oczy-
nia biologiem najczęściej wspomina
go. Podobnie ma się sprawa z moimi
wiście pytanie, jak umożliwić to po-
się w Polsce. Widocznie jest tam taka
książkami ma Ukrainie. Nie jestem
znanie i sprawić by ktoś chciał coś
tradycja kulturalna by wskazywać na
zbytnio popularnym pisarzem, ale lu-
lub kogoś poznawać.
wykształcenie autora. Na Ukrainie,
dzie, którzy czytają moje utwory, bar-
- Ostatnio zająłeś się tłu-
nikt na to nie zwraca uwagi, a w Pol-
dzo się przywiązują, czekają i pytają.
maczeniem Vincenza „Na wy-
sce, od pierwszej wydanej książki, w
Często spotykam się w różnych sytu-
sokiej połoninie”.
notce biograficznej napisano – „bio-
acjach z moimi ukraińskimi czytelni-
- To moje pierwsze poważne tłu-
log-botanik”.
kami i bardzo mi się to podoba. Coś
maczenie literackie. Dla mnie to duże
Zawsze miałem skłonności do
podobnego zdarzyło się też w Polsce.
i ryzykowne wyzwanie. Propozycja
Taras Prochaśko
nauk humanistycznych. Gdy rozpoczy-
Tam, krąg moich czytelników stano-
przyszła oczywiście z Polski. Podją-
nałem studia, a były to jeszcze czasy
wi niezbyt szerokie koło, ale za to są
łem się tego zadania, ponieważ od-
„radzieckie”, nie mogłem sobie wy-
to ludzie bardzo otwarci i ciekawi. Z
czuwałem, że Vincenz jest mi bliski,
mie. Poziom ten stanowią handlarze
- Nawet na poziomie kontraban-
obrazić, jak w ówczesnej rzeczywisto-
tego powodu przyszło mi dosyć dużo
przede wszystkim przez sposób my-
z obu stron granicy. Można mówić,
dy istnieje współpraca. Mówimy o
ści mógłbym pisać o tym, co chciałbym
jeździć na spotkania z czytelnikami
ślenia i przez zakres zainteresowań
że ludzie ci rzucają cień na nasze
przyjaźni i wzajemnym porozumieniu.
przekazać. Dlatego wybrałem inną
nie tylko do Krakowa, Poznania czy
Krajem Karpackim. Vincenz pisał tę
wzajemne stosunki, ale tak napraw-
Obaj mamy nadzieję, że tak będzie,
dziedzinę, którą też bardzo lubiłem.
Warszawy, ale i do małych polskich
książkę, nie opierając się o doświad-
dę wykonują kawał dobrej roboty w
ale nie możemy pominąć ważnej rze-
Studiowałem botanikę i biologię we
miasteczek. Byłem pod wrażeniem
czenie literackie czy tradycje. „Na wy-
procesie wzajemnego porozumienia.
czy, jaka ciągle kładzie się cieniem na
sokiej Połoninie” – to książka zupełnie
Lwowie. Wkrótce jednak rozpocząłem
aktywności kulturalnej tamtejszych
Poznają się wzajemnie, widzą potrze-
naszych stosunkach, a jaką są bole-
niekonwencjonalna, trudno ją zakwali-
współpracę z wychodzącymi w tzw.
mieszkańców, ich pasji i chęci dzia-
bę współpracy. Między nimi nie ma
sne sprawy z naszej przeszłości. My-
fikować w jakimś jednym nurcie, w ja-
„samwydawie” czasopismami literac-
łania. Jako przykład mogę przywołać
konfrontacji, jako między Polakami a
ślę, że na dzisiejszym etapie naszych
kimś jednym stylu czy rodzaju. Teraz,
kimi. Przede wszystkim było to jedno
chociażby Krasnystaw.
Ukraińcami. Oczywiście środowisko to
stosunków jest to naturalne i typowe z
gdy rozpocząłem już jej tłumaczenie,
z pierwszych pism tego typu – „Cze-
ma swoje problemy. Ale konfrontacje,
punktu widzenia socjologii. Paradok-
- Od jakiegoś czasu, po
wydaje mi się, że Vincenz posiada
twer”. Moja współpraca z tym pismem
do jakich tam dochodzi, są powiązane
salnie pokazuje bliskość obu stron, bo
obu stronach granicy, two-
bardzo mi bliski sposób narracji. Kie-
datuje się od drugiego numeru.
z pieniędzmi, z towarem, czy jeszcze
z kim żyje się najbliżej i z kim najbar-
rzy się specyficzne środowi-
dy tłumaczę, zaczynam odczuwać, że
Stopniowo napisałem to, co chcia-
z czymś, ale nie są to konfrontacje
dziej się kłóci, jak nie z sąsiadami zza
sko ludzi, zainteresowanych
nie patrzę na zdanie z boku, nie pa-
łem najbardziej napisać i wyszła z
międzykulturowe, czy międzyetniczne.
płotu? A co dopiero dzieje się z tymi
wspólnym wielokulturowym
trzę na akapity z boku, a przeczuwam
tego książka „Inne dni Anny”. Na tym
Świetnie dogaduje się młodzież.
ludźmi, z którymi mieszkasz na co
dziedzictwem naszej części
dalszy rytm, dalszy wykład tego co
się zatrzymałem, ponieważ sądziłem,
Dziwne, ale wygląda na to, że
dzień? Ci ludzie, którzy są najbliżej,
Europy. Granica nie jest dla
będzie, odczuwam tak jakby – potok
że to już jest wszystko, co chciałem
najgorzej ze współpracą radzą sobie
najlepiej wiedzą i pamiętają nasze
nich tak istotna. Ważny jest
wydarzeń, który niesie i znajduję tam
w tym czasie powiedzieć. Tak więc,
urzędnicy. Zadeklarowano strategiczne
błędy i nasze wady. Często są gotowi
region, wspólne terytorium
bardzo dużo ważnych rzeczy, których
w ciągu kilku lat, stałem się autorem
płatnerstwo i daleko idącą współpracę.
zamknąć na to oczy, są gotowi z nami
kulturowe. Mimo sztucznie ze-
dotąd nigdzie nie czytałem. Pomimo
tych kilku opowiadań.
Odbywa się wiele wspólnych formal-
pracować, żyć, kochać. Następują
rwanej ciągłości, podejmowa-
mojej sympatii do Szuchewycza i jego
Jeśli chodzi o moje pierwsze kon-
nych przedsięwzięć, a tak naprawdę
jednak chwile, kiedy nam to wypomi-
ne są próby jej przywrócenia.
wielotomowego eposu o Huculszczyź-
takty z Polską, ich „katalizatorem” był
po obu stronach wciąż są z tym kłopo-
nają i nic z tym nie zrobimy. Myślę,
Najważniejsze byśmy odeszli
nie, czy do legend i bajek huculskich,
Jurij Andruchowycz. Jurko zaczął wła-
ty. Najlepiej widać to na samej granicy.
że to, iż możemy o tym porozmawiać
od narzuconej nam retoryki
twórczości Chotkiewicza czy Czerem-
śnie współpracować z Moniką Sznaj-
jest wielkim krokiem do przodu, cho-
konfrontacji i zrozumieli, że
- Najważniejsze – to two-
szyny i Kociubyńskoho, którzy pisali
derman i wydawnictwem „Czarne”.
ciaż uważam, że z ukraińskiej strony
więcej nas łączy niż dzieli.
rzenie wspólnej tkanki spo-
o Hucułach, jest to zupełnie co inne-
Kiedy wydano pierwszą powieść An-
- To o czym mówisz, można roz-
wciąż istnieje pewna obawa odnośnie
łecznej pomiędzy społeczeń-
go. Nie chcę pomniejszać znaczenie
druchowycza, okazało się, że jest w
patrywać na różnych poziomach i zja-
stosunku do nich Polaków. Wciąż jest
stwami i grupami społeczny-
ich twórczości, ale u Vincenza jest
Polsce zainteresowanie także nową
wisko to wyraża się w rożny sposób.
bardzo silny mit, że jest to próba po-
mi po obu stronach granicy.
wiele rzeczy takich, które rzeczywiście
literaturą ukraińską. „Czarne” zaczęło
Najlepiej radzą sobie inteligenci, czy
wrotu, rewanżu. Trudno jest nieraz
Nie ważne na jakim poziomie.
są omówione po raz pierwszy i są to
realizować też koncepcję przedsta-
może lepiej byłoby powiedzieć – in-
przekonać ludzi, że kiedy, przypuść-
Ludzie, którzy jadą handlo-
bardzo istotne rzeczy. Sądzę, że Vin-
wiania „sąsiednich literatur” z regionu
telektualiści czy artyści. Zaczynając
my, przychodzą siostry zakonne do
wać, którzy jadą pracować,
cenzowi bardzo pomogło to, że był w
Europy Środkowo-Wschodniej. Zwró-
od ludzi zainteresowanych etnografią
jakiegoś klasztoru, który dotąd stał w
tworzą taką wspólną tkankę.
takiej pięknej sytuacji, kiedy sam był
cili się do Jurka z prośbą by zapropo-
do wyznawców najbardziej moderni-
ruinie lub był wykorzystywany dzie-
Sześćdziesiąt parę lat temu ta
w środku tego świata, a mimo to nie
nował im jeszcze kogoś. Tak przez
stycznej sztuki. W tych środowiskach
siątkami lat jako magazyn lub szpital
żywa wówczas tkanka została
utożsamiał się z tym światem, musiał
rekomendację Andruchowycza trafi-
istnieje całkowite porozumienie, cał-
gruźliczy, że nie ma zagrożenia, kie-
przecięta i obumarła. Ale je-
mieć jakiś punkt obserwacji. Mógł
łem do wydawnictwa „Czarne”. Moja
kowite zrozumienie potrzeby wspól-
dy one powracają, kiedy doprowa-
śli przypomnisz sobie czasy
wyjść na ogólną powierzchnię tego
pierwsza książka w polskim przekła-
nego działania i budowania wspólnej
dzają do porządku, kiedy pomagają
otwartej granicy polsko-ukra-
świata, o którym pisał, czego o sobie
dzie ukazała się w 2001 roku. Od tego
przestrzeni kulturalno-intelektualnej.
ludziom. Ciągle u wielu ludzi istnieje
ińskiej, jeszcze przed wpro-
nie potrafili powiedzieć sami Huculi
czasu rozpoczęła się moja samodziel-
Jest też dla nich naturalnym to, że
podskórna obawa, czy nie jest to aby
wadzeniem wiz, to widać, że
i nie mogli opisać też przyjezdni litera-
na współpraca z „Czarnym”.
Ukraińcy mogą i powinni jeździć na
działalność, która chce przepchać tu-
w momencie zdjęcia formal-
ci, którzy przyjechali tam tylko na wa-
ziemię swoich ojców, na tereny dzi-
taj ideę polską itp. Sądzę, że Ukraiń-
- Jak układała się Twoja
nych barier, ta tkanka zaczyna
kacje. To połączenie nieco większej
siejszej Polski, tak samo jak Polacy
cy powinni nauczyć się wychodzenia
dalsza współpraca z „Czar-
się zrastać. Zachodzi pytanie,
perspektywy z życiem codziennym
powinni przyjeżdżać tutaj, na dzisiej-
do Polaków ze swoimi propozycjami,
nym” i innymi polskimi wy-
na ile ta granica jest prawdzi-
dało niepowtarzalny sposób widzenia
szą Ukrainę. Ta granica jest dla nich
robienia jakiejś kulturowej czy eko-
dawcami?
wa w sensie mentalnym? Nie
Ukraińskich Karpat. Teraz myślę, że
- Tak się złożyło, że wszystko co
tylko symboliczna, jakkolwiek ciężko
nomicznej ekspansji, w dobrym tego
mam oczywiście na myśli jej
bez tej książki bardzo traci teraźniej-
później wychodziło na Ukrainie, da-
nie byłoby ją przekraczać. Istnieje też
słowa znaczeniu. Nie tylko czekać,
formalno-państwowego cha-
sza wiedza o Karpatach, ta mozaika
wałem jednocześnie do przejrzenia w
porozumienie na nieco innym pozio-
kiedy do nich przyjdą, ale samemu
rakteru.