opowiadanie
22
30 lipca – 16 sierpnia 2010 * Kurier Galicyjski
okno z Widokiem na LW W
ce kolei żelaznej,a we Lwowie jest
TADEUSZ ZUBIŃSKI
najpiękniejszy taki w całej Europie.
- Musisz wiedzieć kochanieńki,
Okna w Przemyślu, wczesne lata
że mój tata miał prawdziwą maryna-
70. zeszłego stulecia. Było minęło,
reczkę z wężowej skóry. On sam ma-
jednak pozostało i trwa, spod serca
rynarki z wężowej skóry nie posiadał,
dopomina się o pamięć. Wujenka
w zamian miał oczy takie ciemne, jak
– Lwowianka, taka malutka, taka
atramentowa rzeka lub jak tusz firmy
kruchutka, jak cacuszko z porcela-
Pelican pierwszego gatunku, który tak
ny, taka tkliwa wujenka ze Lwowa,
łatwo nie schodzi i takie głębokie, że
przebywająca na wygnaniu, w Prze-
można było się w nich utopić, zupełnie,
myślu, na Zasaniu. Dla lwowianki
jak piękna i fertyczna Żydóweczka,
Przemyśl – to despekt na honorze
taka rajcowna z biglem i pieprzykiem.
i przecież istna Kamczatka, z tą różni-
Kobiety leciały na te oczy, na łobu-
cą, że w tą cywilizowaną stronę. Ona,
zerski wdzięk i klasę i ten śpiewny
kucharka znakomita, sentymentalna
lwowski akcent. Człowiek trunkowy,
i wdzięczna krucha figurka spod
stąd policzki gorzały, jak u prałata pa-
znaku anglezów, fraków, falbanek,
pieskiego, malinowe lub, jak dziecko
bonżurek i tużurków z zeszłego świata.
bogatego ogrodnika, liczące sobie
Szurała halkami i spódnicami w poko-
lat 50 i jeszcze kilka – tylko czeskie
ju bardziej dużym niż średnim, w kącie
piwo i muzyka cię wzmocni. – Co
stała donica z kwiatami, osobno
on taki nerwowy, musi lepiej dbać
matki. Zbyszek Kostyłło, lwowskie
Rozmowy, dysputy, urocze dywa-
ponoć zatrzymało się przy końcu
w małej beczułce rosło drzewko z
o przyrodzenie, bo mu się macica
dziecko, z Łyczakowa, jak trzeba
gacje następowały, jedne pobudzały
ostatniego rowka z walcem „Am
dużymi jak parasol liśćmi. Przysia-
niebezpiecznie obniży – doradzał
ochrzczony u świętego Antoniego.
do następnym. Najchętniej toczone o
schönen blauen Donau”. Wujostwo
dała na poduszkach pokrytych czer-
i dworował sobie jednocześnie.
Muzyk, taki arcypolski, jak postać z
Pogoni Lwów, wtedy nie było już takie-
coś tam sobie wspominało, gdy
wono-czarną poszewką, leżących
Tak na serio i na poważnie, lubił
komedii Fredry, idealnie pasujący do
go klubu, a przecież był taki wspaniały,
ponoć wujenka umilkła nagle, wzrok
swobodnie na sofie. Gdy na wuja
powtarzać za Marszałkiem: kto nie
ról galicyjsko-wodewilowych, ponoć
taki wyjątkowy: rok założenia 1904,
jej zawisł w przestrzeni, wuj nachylił
się dąsała, chętnie rezonowała z
szanuje przeszłości, ten nie jest
w młodości w teatrach lwowskich
powstał dzięki Ludwice i Ludwiko-
się machinalnie, jakby chciał ją objąć,
papugą. Ptak wysuwał chytrze łebek,
godzien teraźniejszości. Grał na
statystował. Niespełniony kontu-
wi małżeństwu Kuchar – znaczne
przytulić, wziąć w ramiona.
aby nas obejrzeć, czasem wydawał
wszystkim na czym się dało, co wpa-
szowy aktor, znakomicie by wyrażał
wsparcie finansowe. Inny akuszer
Lecz wujenka osunęła się naj-
się zielono-żółto-pomarańczową
dało do ręki: grzebień, gitara, organy,
sarmackie cechy: gwałtowność,
klubu Edmund Cener, ten który pod
pierw na fotel, z fotelu na dywan,
rozkrzyczaną myszą.
saks, pikulina, skrzypce, tamburyn –
zmienność nastroju, a w końcu
koniec XIX wieku przywiózł do Lwowa
oczy miała wciąż otwarte, zbladła.
Do biegu zrywała się jak sroczka
proszę bardzo. Geniusz kompletny,
dobrotliwość i ciepło. Rubaszny, ow-
z Anglii piłkę, przetłumaczył reguły
Wuj przeniósł wujenkę na otomanę,
z furkotem, do kuchni, gdy wzywało
a przecież samouk, wyposażony w
szem bywał, mawiali o nim: elegant
gry i wytyczył boisko. Pogoń – Lwów
szybko posłano po doktora, prak-
melodyjne syczenie zadowolonego
absolutny słuch muzyczny. Słuch
z morskiej pianki, tajoj. Ale nigdy
to była europejska marka, w okresie
tycznie w drzwi naprzeciw. Badanie
samowara. Samowar ruski, jeszcze
muzyczny dar Boży, z domu wyniósł
wulgarny. Znakomicie te sprawy
II RP cztery razy została mistrzem
nie zabrało nawet minuty, diagnoza
z roku 1914, przyniósł go jeden
skromność, bo gdy go komplemen-
owijał w bawełnę – jak mówiono
Polski. Gdy do Lwowa przyjechał
– zejście śmiertelne.
taki oficer rosyjski. Przydzielili go
towano – Panie Zbyszko, ależ ma
we Lwowie. Rezoner i gawędziarz,
AC Milan „pogoniarze” w niebieskich
Potem lekarz zachowywał się
z rosyjskiej komendantury mia-
pan talent, ależ pan pięknie gra!
tokował namiętnie i ze swadą zgoła
spodenkach i pasiastych: czerwono-
dziwnie, zajrzał do szklanki i zapytał
sta, za rosyjskiej okupacji Lwowa
On się obruszał dobrodusznie – Ja,
imć pana Zagłoby tym jedynym
niebieskich – wertykalnie z herbem
otwarcie: czy zmarła jadła coś ostat-
na kwaterę. Pięknie opowiadał o
gram, co wy ludzie, ja gram, co wy
niepowtarzalnym bas-barytonem,
Lwowa i datą 1904 na koszulkach,
nio, albo coś piła ostatnio? Ostatnio
Sankt Petersburgu, jeszcze piękniej
ludzie bałakacie, ja ledwo rzępole.
dla którego Pan Bóg nie przewidział
wbili mu pięć goli. Wujenka wyliczała
to znaczy chwilę przed swym nagłym
śpiewał cygańskie romanse, po
Mój tato to on grał, to był artysta, on
dublury.
podług starszeństwa imiona sześciu
zgonem?
francusku konwersował, ogólnie
grał w wiedeńskim szramlu. Oczywi-
Sybaryta, naturalnie na skalę
słynnych piłkarzy Pogoni, braci Ku-
Wuj Julian, za sanacyjnych
kulturalny człowiek. Przyzwyczaiła
ście musiał objaśniać czym był ów
i możliwość owych podłych czasów
charów: Tadeusz, Karol, Władysław,
czasów, jak się mawiało – kanar, bo
się famuła, oczywiście do samowara,
szraml. To była tradycyjna kapela
smuty, zaplanowanych niedoborów
Wacław, Mieczysław, Zbigniew. Brat
służył w żandarmerii wojskowej, na-
a nie rosyjskiego oficera. Filiżanki
podmiejskich winiarni cesarskiego
i geseowskiego zaopatrzenia. Nie był
wujenki, Jędruś podawał im piłki. W
wet szarża najbardziej obciążająca
już ganz austriackie, nawet po wie-
Wiednia, a jej nazwa wywodzi się
chytry na ten grosz. Wady i przywary
zimę 1940 brat wujenki zginął w Kar-
kartotekę: sierżant. Jeszcze gorzej,
deńsku z szykiem nadąsane, takie
od założycieli tego typu zespołów:
miał urocze. Odrobinę plotkarz i chi-
patach, jako biały kurier, piętnaście
podczas wojny walczył na Zachodzie
sinoniebieskie gołąbki, prychające
Johanna i Josefa Schrammlów.
meryczny, to on bywał.
lat mu było, nie ma gdzie mu świeczki
i pozostał tam, pracował w fabryce
wrzątkiem. Kto jeszcze wygnańcem
Po kieliszeczku, jednym, drugim,
Kąsał, prychał i pieklił się na
zapalić.
czekolady, nawet względnie się
ze Lwowa?
a najlepiej po trzecim płyty gramofo-
niechlujną polszczyznę. Miał prawo
On w Świętokrzyskim nosił się,
dobrze miewał na londyńskim bruku.
Aha, ta lampa, owinięta po bab-
nowe lubił sobie puszczać, szczegól-
i obowiązek, on wyszamerowany
mało powiedzieć, że się ubierał z
Powrócił do kraju późno, bardzo
cinemu w mleczny abażur. Abażur
nie tę: Bella, bella donna – śpiewał
w tą swą bajeczną lwowskość,
elegancją zgoła reakcyjną – Panie
późno, bo dopiero w 1956 roku.
zaś sam w sobie cacko, karbowany
cudny duet, ale jak śpiewał? Bosko
obdarzony wdziękiem i staromodną
Zbyszku, z jakiej sztuki zwędził pan ten
Gdzie się w kraju zaczepił?
niby spódniczka baletniczki, dający
i jaki duet! Janusz Gniatkowski, wia-
dżentelmenerią, która nakazywała
kostium? – pytano złośliwie. Zawsze
Praca magazyniera w przemyskiej
intymny, nieomal wiśniowy poblask,
domo ze Lwowa, i Jan Danek, ten był
całować kobiety w rękę i wstawać
krawat i kapelusz, bo w jego Lwowie
wytworni win. Krótko pracował, po-
gdyż w swej istocie ciemnoczerwony,
chyba przypadkiem, jest ze Śląska.
z fotela, kiedy te podchodzą, nawet
nawet bezrobotni chodzili w kapelu-
tem przyszła renta. Odstawiony na
taki soczysty i zmysłowy, z jedwabiu,
Wiadomo, że nie wszystko na tym
jeśli miały czternaście latek. Z wdzię-
szach. On się elegancją wypiętrzał, no
boczny tor, drzemał w fotelu, twarzą
taki styl staroangielski, jaki ogląda się
świecie udało się Panu Bogu. Prze-
kiem obsadzał swą osobą ławeczki,
bo zakładał getry, takie ochraniacze na
do słońca, notorycznie wstawiony, al-
na łamach „The Illustrated London
cież jakby wszyscy najlepsi mieli się
banalne krzesła i przypadkowe
kostki, filcowe, białe albo pastelowe, to
koholizował się okrutnie i regularnie,
News”. Być może jeszcze popiel-
urodzić w Lwowie, to Lwów stał by
fotele, zawsze tak samo brawuro,
zależało od tonacji i wzorku krawata,
tanim winem, na ponuro.
niczka z brązową nimfą, ta stała jak
się, nie daj Boże, tylko Warszawą.
jak baron z operetki wiedeńskiej.
zapinane na guziczki z perłowej masy,
Gdy bywał w miarę trzeźwy, w let-
zawsze na stoliczku, bez najmniej-
Wspominał, rozmarzał się – I zapa-
Na autobusowym przystanku i z
na kostki, zimą fantastycznie grzały
nie popołudnie wuj siadywał z książką
szego śladu popiołu, ale przecież
miętaj na bank, że zawsze w niedzielę o
gracją kiwał nogami, jakby je mył
oraz na uroczyste okazje uwierał szyję
na balkonie, i zaśmiewając się gorzko,
w tym domu się sporo paliło.
21, od roku 1932 ze Lwowa nadawana
w potoku, albo czubkiem lakierki
sztywnym kołnierzykiem. Na juble, na
jędrnie dodając własny komentarz,
Wujenka posiadała lwowski gra-
była audycja Wesołej Lwowskiej Fali,
w piasku szukał zagrzebanej ryby.
wesela, na południowe okazje wkła-
czytał na głos, w powietrze Przemyśla,
mofon, his Masters voice – szlachetną
z ulubieńcami całej Polski, szczerymi
Podśpiewywał – Ich hab. mein Herz
dał stosowne: oczywiście – ubranie
twarzą zwrócony w kierunku Lwowa
staroć, jeszcze z lat 20. Z pokoju do
batiarami: Szczepko – to, ten wyż-
in Heidelberg verloren.
trzyczęściowe; marynarka, kamizelka
„C.K. Dezerterów” Kazimierza Sejdy,
pokoju, amfilada na korytarz i do
szy, burczący i Tońko – ten niższy,
- Panie Zbyszku, jak można
i spodnie w kancik. Aha, jeszcze do-
wydanie jedyne z roku 1937.
kuchni przedzierało się jego stękanie,
popiskujący.
takie hitlerowskie piosenki publicznie
bierał laseczkę, legendę – oryginalną
- Kruca fuks, lepsze to nasze
towarzyszące melodiom walców, tang,
Zbierał się w sobie, rósł, mocy
propagować – oburzali się patrio-
bambusową malagę. Komplet: prezen-
od tego czeskiego Szwejka, ale kto
fokstrotów, i łagodny, jakby się skar-
przybierał, gdy koloryzował ale z
ci-ignoranci. On ripostował – kruca
cja, akcent, szelmowskie uśmieszki,
teraz o tym pamięta, oni nie wznowią
żący kwik korby podczas nakręcania.
jaką swadą! – Wiesz, ty synku, że ja
fuks, kochanieńki, jakie one hitle-
wezwanie i prowokacja, tęczowe
tej książki, bo postponuje mundur
Rozchodził się charakterystyczny
osobiście wódkę od Baczewskiego
rowskie, wcale nie hitlerowskie, ale
widmo panoramiczne i kolorowy ptak
wojskowy i może się brzydko sko-
i porywający głos dwumetrowego
pijałem z panem Wiktorem Budzyń-
burszowskie, trzeba ci mądrej książki
z baśni i wodewilu.
jarzyć, a poza tym dlaczego mają
Pierrota – Aleksandra Wertyńskiego
skim, w restauracji hotelu George a
poczytać.
Kto on, ten który spadł z księży-
wzbudzać resentymenty wobec C.K.
pośród miękkich trzasków i skrzy-
– jego atramentowe oczy powlekała
Patriota Lwowa, twierdził, że
cowego Lwowa?
Monarchii – i zaplatał ręce na karku,
pień czarnych płyt. Gramofon stał
serdeczna mgła, lwowska mgła.
Europa się kończy tam, gdzie są
Kuzyn, tym razem przyszywany,
tym sposobem wprowadzając bujany
na mahoniowym stoliku w saloniku,
ostatnie empirowe austriackie dwor-
a dokładniej wżeniony w rodzinę
fotel w melancholijne huśtanie.
ramię z igłą w chwili śmierci ciotki
kG