img
23
www.kuriergalicyjski.com * Kurier Galicyjski * 17–30 sierpnia 2012 nr 15 (163)
Bezgraniczny cynizm władzy
Kilka dni temu zajrzałem do dyskusji pod moim artykułem, zamieszczonym na portalu zaxid.net, „Nie damy
przepisać historii!”. Artykuł od dawna już przeniesiony został do archiwum, jednak, jak na ironię, dyskusja
pod nim trwała nadal. Liczba komentarzy przekroczyła 800, a zamarła po pojawienia się komentarza inter-
nauty o nicku „Wolyn Vlad”. I tu się zatrzymamy.
nawet pokazywać drogę. Za to moż-
WASYL RASEWYCZ tekst
na było zostać wyrzuconym z pracy i
ilustracje www.shimerli.
być wzywanym przez KGB. Ale jed-
livejournal.com
nak ktoś tam się prześlizgiwał i cho-
Nie wiem czy jest to oryginalny
dził tam. Rozumie się, że pojedynczo
tekst autora, czy znaleziony gdzieś w
lub w grupach po 3–4 osoby.
niezmierzonych przestrzeniach Inter-
Trzeba było widzieć twarze tych
netu, ale jest bardzo trafną kontynu-
ludzi i ich szok od tego, co zobaczyli.
acją tez Pawła Czowczyńskiego, który
Szczególnie strasznie było spotkać
w swoim artykule „Fantomowe histo-
kobiety, które straciły mężów na
ryczne bóle” napisał: „Wypowiedzi po-
wojnie, szczególnie gdy nie dosta-
lityków (niezależnie od narodowości)
ły „pogrzebowego”, a wiadomość,
nad masowymi grobami niewinnych
że „przepadł bez wieści”. Niektóre
ofiar typu: „boli mnie” jest niczym wię-
urządzały prawdziwe pielgrzymki
cej niż szczytem cynizmu. Podobnie
do takich miejsc w poszukiwaniu
jak stała gloryfikacja przez sowiecką
swoich mężów, synów, braci” – pisał
i współczesną rosyjską propagandę
Jewgienij Kuzniecow w „Wałaam-
heroizmu radzieckich żołnierzy i po-
skim zeszycie”.
zornej pamięci o ich czynach. (…) Nie
Bezrękich i beznogich wynosili
wierzę w szczerość ludzkich emocji,
czasem na dwór i podwieszali na
gdy od jednej do kolejnej parady zwy-
drzewach – to był spacer. Zdarzało
cięstwa na Placu Czerwonym „rośnie
się, że zapominano zabrać ich na
się” w randze z podporucznika do ge-
noc i oni zamarzali.
nerała porucznika, a im dalej od tych
„Nie zważając, że pierwsze trans-
tragicznych wydarzeń, tym więcej
porty przyjechały tu jeszcze w 1950,
dekoracji pojawia się na mundurach
prąd podciągnięto dopiero w 1952.
pseudo-weteranów”.
Nie było światła, nie opalano po-
Myślę, że poniższy wpis lepiej
mieszczeń i większość z nich zmarła
ujawni cyniczny charakter władzy w
właśnie w ciągu dwóch pierwszych
historycznych manipulacjach.
lat. W lecie „samowary” i „walizy” (tak
nazywano inwalidów bez rąk i bez
nóg) na dzień zawieszano, nieraz
gdzie podziali się
po dwoje, w koszach na drzewach.
weterani-inwalidzi?
Bywały przypadki, że na noc zapomi-
Ku refleksji dla miłośników
nani ich zdejmować…, a noce w Ka-
marynarkach bojowe odznaczenia.
miast i wsi. Żeby nie przypominali o
szumnych obchodów
W badaniach statystycznych
relii nawet w lecie są bardzo zimne”.
Ale… jeżeli się zastanowić, to ci
Właściwie nie byli okrasą miasta,
długu wobec nich, bo to przecież oni
„Rosja i ZSRR w wojnach XX wieku.
(„Zapomniani powieszeni”, Arkadij
dzisiejsi staruszkowie, których „oj-
ale opieki partii i rządu nad ofiarami
uratowali nas wszystkich.
Straty Sił Zbrojnych” zaznaczono,
Bejnenson). Co odczuwali w duszy ci
cowie miast” chcieliby „sprzątnąć” z
wojny nie demonstrowano. A jesz-
„…żebrzący,odmawiająprzyjęcia
że podczas wojny zdemobilizowano
młodzi chłopcy, zwycięzcy nad faszy-
deficytowej powierzchni mieszkalnej
cze śpiewali, żebrali na bazarach i w
skierowania do domów inwalidów…
z powodu ran, choroby i wieku 3 798
zmem, którym ojczyzna odwdzięczy-
– oni pod koniec lat 40. i początku
wagonach. Mogło to wywołać jakieś
samowolnie uciekają i nadal żebrzą.
200 ludzi, z nich 2 576 000 inwalidów.
ła się w taki sposób? Czy nie żałował
50. byli w rozkwicie młodości. To oni
niezdrowe myśli o niewdzięczności
Proponuję przekształcić domy inwali-
A wśród nich 450.000 po amputacji
każdy z nich wiele razy, że nie zginął
wywozili weteranów-„samowary” na
narodu radzieckiego wobec swych
dów i starców na domy zamknięte o
kończyn.
w walce?
Wałaam. A kto nie wywoził – ten mil-
obrońców – jeżeli ktoś się nad tym za-
obostrzonym rygorze” – dokument nr
Starsi czytelnicy – dużo starsi,
A gdy umierali – od ran wojen-
czał i nie pytał: gdzie się podzieli?
stanawiał. Najważniejsze, że niczego
06778 – wypowiedź ministra MWD
prawie dynozaury – jeżeli poszukają
nych, czy tęsknoty, nawet ich grze-
Nie interesowali się, nie protestowa-
i nikogo nie obawiali się…
(ministerstwa spraw wewnętrznych –
w pamięci, wspomną, że pod koniec
bano bez mogił. Nie ma mogiły i nie
li, zwolniono miasto od natrętnych
Były ich tysiące – ofiar tej strasz-
red.) Krugłowa 20 lutego 1954 roku.
lat 40. na ulicach było dużo inwalidów
ma imienia. Po prostu szli w ziemię.
i nieprzyjemnych inwalidów – i do-
nej wojny, młodych chłopców, okale-
Według zamysłu „dobroczyńców”
– dziedzictwo ostatniej wojny... Bez
O Wałaamie chociaż jeszcze coś
brze. Ale przyszła i na nich kolej. A
czonych, którzy stali się tułowiami
przesiedleniu do internatów podlegali
rąk, bez nóg, o kulach i protezach,
wiadomo, są portrety, wspomnienia,
na co czekali?
bez przyszłości. Takie pozostałości
tylko samotni, ale nikt nie sprawdzał –
a także na „samorobnych” wózkach
ale były i inne internaty, po których
„Czytelniku! Drogi mój czytel-
są po każdej wonie, cóż dopiero po
brali wszystkich pod rząd, a ci, którzy
– właściwie, trudno to nazwać wóz-
nie pozostało śladu.
niku! Czy jesteśmy w stanie zrozu-
II światowej.
mieli rodziny, nie mogli nawet dać im
Czy wspominają ich, przewiąza-
mieć bezmiar rozpaczy i nieutulo-
znać! Zabrano im dowody, książeczki
ni taśmami św. Grzegorza, „patrioci”
nego żalu w momencie, gdy zstąpili
wojskowe. Zniknęli i już.
w czasie krzykliwego świętowania
na tę ziemię. W więzieniu, w najgor-
Tam oni i żyli – jeżeli to można było
Dnia Zwycięstwa?
szym lagrze gułagu zawsze więzień
nazwać życiem. Najpewniej, istnieli w
Niedawno słyszałem (nie wiem
ma cząstkę nadziei, że stąd wyjdzie,
jakiejś Aidzie, po drugiej stronie Styk-
na ile jest to prawdą), że panuje zda-
zdobędzie wolność i inne, nie tak
su czy Lety – rzek zapomnienia. Byli
nie, że wszystkich starszych ludzi,
gorzkie życie. Stąd nie było wyjścia.
tam weterani bitwy pod Stalingradem,
emerytów należy wywieść „na przyro-
Stąd było wyjście tylko w mogiłę, jak
pochowani za życia piloci i czołgiści…
dę”. Do specjalnych pensjonatów, bo
skazańca na śmierć. Proszę sobie
znów i znów idący w bój, w piekło
w miastach jest im trudno żyć, głośno
wyobrazić, jakie życie toczyło się w
ognia – za nas. Jako nagrodę dostali
i duszno, a „na przyrodzie” będzie im
tych ścianach.
medale i internat typu więziennego,
dobrze. A ile mieszkań się zwolni!
Widziałem to z bliska przez wiele
skąd nie było wyjścia. A przecież byli
Nietrudno zrozumieć, że ta świa-
lat. Ale opisać trudno. Szczególnie,
to młodzi chłopcy, którzy chcieli żyć!
tła idea jest tak samo ludobójcza, jak
gdy przed oczyma przepływają ich
Właściwie w tych internatach byli
wywiezienie weteranów na Wałaam
twarze, oczy ręce, trudne do opisu
oni więźniami. Stamtąd nie można
do obozu. Nikt nie będzie pytał o ich
uśmiechy, uśmiechy istot jakby na
było wyjechać. Taki internat istniał,
kiem, bo były to po prostu deseczki z
zdanie. A jak już będą się tam nimi
wieki winnych i proszących o przeba-
I nagle zniknęli.
na przykład, na wyspie Wałaam.
kółkami, na których siedział beznogi
opiekować – to wiadomo. Wystarczy
czenie. Nie, tego nie można opisać.
Zebrano ich w ciągu jednej nocy,
Internatami kierowało MWD. Zro-
inwalida i odpychał się od ziemi ta-
wspomnieć kilka skandali w domach
Niemożliwe, chyba jeszcze dlate-
załadowano do wagonów i wywiezio-
zumiałe, co to było za życie. Nawet te
kimi „popychadełkami”. Tak się poru-
starców w Jammie i w drugich zagu-
go, że na samo wspomnienie staje
no do „internatów typu zamkniętego
skromne środki przeznaczone na ich
szał. Inwalidzi byli krzykliwi, rozdraż-
bionych miejscowościach, gdzie sta-
serce, zapiera dech, a myśli plączą
o obostrzonym rygorze”. Potajemnie,
utrzymanie były rozkradane prawie
nieni, nie zawsze trzeźwi, ale zawsze
ruszków dosłownie sprowadzano ze
się w kłębek bólu! Przebaczcie…”
w nocy – żeby nie było głośno. Na
całkowicie. Schowano ich z oczu jak
czysto ubrani… Kto ich osądzi?
świata. Trzeba jednak mieć nadzieję,
(„Wałaamski zeszyt”, Jewgienij Ku-
siłę – niektórzy rzucali się na tory,
najdalej.
Żyło się zwycięzcom ciężko i de-
że ta idea nie zostanie urzeczywist-
zniecow).
ale gdzie im do młodych i zdrowych?
„…Kategorycznie  zakazywano
monstracyjnie nosili oni na wytartych
niona.
Wolyn Vlad (Ukraina, Lwów)
Wywieźli, aby nie „psuli” widoku
nie tylko kogoś tam prowadzić, ale