img
18
Przegląd wydarzeń
12–25 marca 2013 nr 5 (177) * Kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.com
Ostatnia Polka w Podbużu
77-letnia Polka Helena Marycz ze wsi Podbuż na Bojkowszczyźnie prawie pół wieku nie rozmawiała po
polsku, bo ukrywała swoje pochodzenie. Nawet przed swoimi dziećmi. W trudnych czasach powojennych
w obawie o życie rodzice zmienili narodowość swej córki. W dokumentach zapisano, że jest Ukrainką.
częstowali gości wiśniakiem. Cza-
KONSTANTY CZAWAGA
sem tak gościli się aż do rana.
tekst i zdjęcia
Helena miała dziesięć lat, kiedy
jej polska część rodziny wyjechała
Okruchy po polszczyźnie
Na spotkanie z panią Heleną na-
do powojennej Polski. Z rodziny jed-
mówił mnie Sergiusz Sylantiew, czło-
na tylko ciocia przez jakiś czas po-
nek zarządu Polskiego Towarzystwa
zostawała w Biskowicach. Straszne
Kulturalno-Oświatowego „Zgoda” w
czasy oddalały się, ale ona nadal
Borysławiu, którego przodkowie po-
ukrywała swoją narodowość. Przez
chodzą z okolic Podbuża. Połączenie
35 lat pracowała jako kucharka. –
z miejscowością jest kiepskie, żeby
Tak się stało, że nikt nie wiedział, że
odbyć podróż w ciągu jednego dnia
jestem Polką i do dzisiaj nikt nie wie,
z Borysławia jedziemy do górskiej
że jestem ochrzczona w kościele –
wsi Załokieć, dalej na piechotę przez
stwierdza Helena Marycz. – Po woj-
ośnieżone pagórki.
nie nasz kościół zamknięto, krzyż
Helena Marycz w młodości
Podbuż – to dawna gmina wiej-
został zdjęty. Była tam mleczarnia,
ska w powiecie drohobyckim woje-
potem pralnia, teraz cerkiew grec-
Taka była uszkodzona, oskubana.
wództwa lwowskiego II Rzeczypo-
kokatolicka. Nikt do dzisiaj nie wie,
Jak podrosła większa, to teraz ma
spolitej. Po II wojnie światowej w
że mam na imię Helena. Nazywają
czubków dużo, nikt jej nie zaczepia,
okresie radzieckim, przez pewien
mnie Lusia. Dzieci uczyłam po ukra-
nie ścina. I mówię do niej: ty jest moja
czas było siedzibą administracji re-
ińsku. Nie rozmawiałam po polsku.
siostra, zawsze zielona. Kiedyś byłam
jonu. Z każdego okresu pozostały
Niedawno poszłam z Sergiuszem
młoda, a teraz człowiek już stary i już
pamiątki w postaci zabudowy. Za-
do kościoła w Borysławiu i taka by-
trzeba myśleć o innym świecie... Co
chowane okruchy po czasach pol-
łam jak zaczarowana. Zdawało się,
jeszcze powiedzieć o sobie? Moja
skich stanowią Kościół zamieniony
że moja mama za plecami stoi. Aż
mama pochodziła z Biskowic koło
na cerkiew grekokatolicką i wspania-
mi się płakać chciało.
Sambora. Przyjechała tutaj do pracy.
ły zespół sądu grodzkiego. Obecnie
- A czy jest są tu jeszcze jacyś
Była kucharką u państwa. A tato był
są tam magazyny domu starców. Na
Polacy? – pytam. – Są, ale nie tacy
furmanem, woził pana końmi. I tak
wzgórzu zachował się stary cmen-
jak ja – śmieje się pani Helena. – Ja
się zapoznali i pożenili. Starszy brat
Helena Marycz
tarz polski. Jest ogrodzony. Niestety
jestem twarda Polka, bo ochrzczona
był z 1934 roku, ja z 1936, a młod-
kaplica kamienna stoi bez dachu, jest
domu letników z miasta. Ale przy-
Miałam dobrych nauczycieli, którzy
w kościele. Mogę pokazać metrykę.
szy z 1937. 29 lutego mam urodzi-
zrujnowana.
szła II wojna światowa, okupacja
uspokoili mnie.
U nas w Podbużu niektórzy wstydzi-
ny. Mama nie pracowała, a tato nie
Razem z Sergiuszem próbuje-
sowiecka, potem niemiecka a z nimi
Wcześniej przed wojną, Podbuż
li się swego polskiego pochodzenia.
mógł zapracować na naszą piątkę.
my załatwić sprawę upamiętnienia
czystki etniczne.
był wielonarodowy. Każdy chodził
Wyrzekli się.
Nie było dostatku. Cukru nie było, a
pochodzącego z Podbuża Józefa
– Taki był czas, że „bandery”
do swojej świątyni. – Może tego nie
Życie na skraju wsi pod samym
zamiast była sacharyna. Chleba nie
Dietla, polskiego lekarza, polityka,
(banderowce – red.) mówili tak: jak
trzeba pisać, jednak coś jeszcze po-
lasem nigdy nie było łatwe. – Ciężko
było, bo były wojny.
profesora i rektora Uniwersytetu Ja-
mąż ma żonę Polkę, to musi ją za-
wiem, – pani Helena przechodzi na
pracuję, bo mam dwie krowy – pro-
Kobieta twierdzi, że jest taka
giellońskiego, prezydenta Krakowa w
bić – wspomina pani Helena. – Jak
wesołą nutkę. – Jeżeli ktoś z Ukra-
wadzi rozmowę pani Helena. – Ser-
zahartowana, bo od dziecka praco-
latach1866–1874. W urzędzie gmin-
żona ma męża Polaka, to musi zabić
ińców kpił czy próbował dokuczać
giusz pomaga mi sprzedawać w
wała. Miała pięć lat, kiedy zaczęła
nym proszą nas o przetłumaczenie
go. To, prószę pana, tak było i tato się
mojej mamie: „Ty Polka” czy „ty Ma-
Borysławiu ser i mleko. Nie jest źle,
pomagać rodzicom. – Państwo, gdzie
na ukraiński artykułu Sergiusza Sy-
postarał, że nas zapisali „Ukraińcy”.
zurka”, mówiła tak – przepraszam za
zawsze sobie wypasiemy byczka czy
mama służyła do 1939 roku namówiło
lantiewa o Dietlu, który był wydruko-
I my według dokumentów jesteśmy
słowa: „Ukraińcy do sraki, Polacy do
cieliczkę. Podzielimy się z dziećmi.
ją, aby tutaj postawiła dom – opo-
wany w Kurierze. Tekst ma być udo-
Ukraińcami. A więc taki był strach.
dupy, a na tamtym świecie zejdziemy
Mam dwie córki.
wiada dalej. – Tu jest powietrze
stępniony dla wszystkich radnych.
W zimie, rano było jeszcze ciem-
się do kupy”. I już, i z nikim się nie
Obie córki, Luba i Maria też nie
takie świeże. I sosna, i leszczyna,
- Gdzie najlepiej umieścić taką
no, jak trzeba było iść do szkoły. Zo-
gniewała. Mama miała bardzo dużo
wiedziały, że ich mama jest Polką.
i olcha, i lipa. Jak przyjdzie wiosna...
tablicę, jeżeli radni wyrażą swoją
baczyłam pod śniegiem zwłoki i leża-
koleżanek. Zawsze przychodzili do
Podczas naszej rozmowy po raz
To może ja temu jestem zdrowa, że
zgodę? – pytamy. W urzędzie mówią,
łam ze strachu prawie dwie godziny.
nas na polskie święta. Jak już było
pierwszy usłyszała o „Karcie Polaka”.
oddycham świeżym powietrzem. A
że odpowiednim miejscem będzie
Nikogo nie było wokół. Ale do domu
ciemno i spaliśmy już, to przycho-
Pewnie, że też chciałaby mieć. Jed-
jeszcze mam źródło i potoczek za
siedziba Małej Akademii Sztuk Pięk-
nie wróciłam, bo bałam się taty. Przy-
dzili pod chałupę kolędować Ukraiń-
nak nie wie, czy może otrzymać we-
chatką płynie. Rodzicom wydawa-
nych. Jedna tablica już tam jest. W
szłam do szkoły i zaczęłam płakać.
cy. Zapraszano ich do stołu, rodzice
dług przepisów. – Ja już nie pojadę
ło się, że będą przyjmować w tym
przyszłym roku przypada 210. rocz-
do Polski, bo nie mam jak – stwier-
nica urodzin Józefa Dietla. Podczas
dza. – Ja tych krów nie mogę zosta-
niedawnej wizyty do Lwowa delega-
wić. Może by moja córka pojechała?
cji województwa małopolskiego na
Na początku naszego spotkania
czele z marszałkiem Markiem Sową
pani Helena zapewniała, że jej dzie-
Kurier przekazał gościom z Krakowa
ci nie rozmawiają po polsku, okazało
informację o inicjatywie upamiętnie-
się jednak, że obecna podczas roz-
nia Józefa Dietla w Podbużu.
mowy córka Maria nie tylko rozumie,
ale też włącza się do rozmowy.
Była Środa Popielcowa, jednak
Wskrzeszenie tożsamości
Byłem nieco zdziwiony, że nikt
pani Helena pozostała w domu. Do
z obecnych urzędników gminnych
najbliższych kościołów w Drohoby-
nie wiedział, gdzie mieszka jedyna
czu, Samborze czy Borysławiu ma
w Podbużu Polka pani Helena. Do
prawie 30 km drogi. Msza św. jest
jej domu nie ma dojazdu. Wąska
tam o godz. 18. Po zakończeniu litur-
ścieżka prowadzi do kładki przez
gii nie da się wrócić autobusem. Nikt
rzekę Bystrzycę, dalej skręcamy z
z księży nie przychodzi do tej Polki
Sergiuszem przez zarośla i krzaki.
po kolędzie. Może nie zaprasza, bo
Aż pod samą górą porośniętą lasem
sama tak rzadko uczestniczy w na-
zobaczyłem samotny domek.
bożeństwach?
- Ja tutaj w lesie urodzona, –
Zadzwoniłem do braci bonifra-
mówi o sobie gospodyni. Pani Helena
trów w Drohobyczu. Może ktoś z za-
pochodzi z rodziny mieszanej, mama
konników odwiedzi panią Helenę?
była Polką, tata – Ukraińcem. – To
Zostawiłem jej „Kurier Galicyjski”.
jest sosna, która rosła ze mną. Ja by-
Ucieszyła się, że będzie czytać po
łam maleńka i ona maleńka. Mówią,
polsku. Dzięki temu, że mama
że to jest moja siostra – śmieje się.
nauczyła.
Dom pod lasem